Chorych czeka prawdziwa rewolucja. Szef resortu zdrowia Łukasz Szumowski ma dosyć anegdot o polskich kolejkach do najpopularniejszych zabiegów i lekarzy specjassitów. Uważa, że źródłem ograniczonej dostępności do świadczeń jest ich zła wycena. Według analizy resortu, tylko 20 proc. jest wycenionych adekwatnie. Pozostałe 80 proc. staryfikowano uznaniowo. Dlatego minister planuje ponowną wycenę całego koszyka. W wielu przypadkach ma to zmniejszyć oczekiwanie na zabieg nawet do miesiąca. I to już od 2019 r.
Czytaj także: Kolejka do lekarza w prywatnych placówkach
Dwa lata czekania
Jeśli minister ma rację, wielu pacjentów, których tylko operacja może uwolnić od bólu lub przywrócić im sprawność, odczuje ulgę. Aktualne dane dotyczące czasu oczekiwania na zabiegi nie napawaja bowiem optymizmem. Na endoprotezę stawu kolanowego, zabieg, jakiemu poddał się niedawno prezes PiS Jarosław Kaczyński, pacjent zakwalifikowany jako przypadek pilny czekał w kwietniu średnio 334 dni, czyli blisko rok. W przypadkach stabilnych trzeba czekać blisko dwa lata (601 dni). Nieco lepiej jest w przypadku endoprotezoplastyki stawu biodrowego - przypadki pilne czekają 250 dni (ponad osiem miesięcy), a stabilne - 515 dni (ponad 17 miesięcy).
Zgodnie ze sprawozdaniem z działalności NFZ za 2017 r., rekordowe wartości przyjmował też czas oczekiwania na świadczenia diagnostyczne. Na rezonans magnetyczny trzeba było czekać 68 dni w przypadku pilnym, w stabilnym aż 171 dni, a na tomografię komputerową - odpowiednio trzy tygodnie i 59 dni.