Mamy dobre wiadomości dla pacjentów. Ministerstwo Zdrowia chce oszczędzić im codziennej tabliczki mnożenia i dokłada starań, by na listę refundacyjną trafiło jak najwięcej leków wieloskładnikowych. „Rzeczpospolita" dotarła do projektu nowelizacji ustawy refundacyjnej, który ma trafić do konsultacji wewnętrznych jeszcze przed Świętem Trzech Króli. Wynika z niego, że resort zdrowia zapłaci więcej za lek dwuskładnikowy, czyli nie, jak dotychczas, tylko za jego droższy składnik, ale także połowę za drugi.
Wygoda ma się opłacać
– Dziś producentom nie opłaca się występować o refundację farmaceutyków złożonych z kilku substancji czynnych, bo resort stosuje zasadę „1+1 = 1". Przyjęło się, że płaci za droższy składnik. To się sprawdzało, kiedy łączono ze sobą substancję drogą z bardzo tanią, jednak współczesne leki wieloskładnikowe złożone są z kilku równie kosztownych substancji – tłumaczy Krzysztof Kopeć, prawnik, były naczelnik w Departamencie Polityki Lekowej i Farmacji Ministerstwa Zdrowia, obecnie prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego. – Taka polityka cenowa sprawiała, że producentom nie opłacało się występować o refundację, choć taka postać leku jest korzystniejsza dla pacjenta – dodaje.
Czytaj także: Kopeć: Nie niszczmy zdobyczy ustawy refundacyjnej
Dlatego resort chce płacić nie tylko za najdroższy składnik, ale zrefundować 50 proc. wartości drugiego.
Zostawić okienko cenowe
Kolejna zmiana ucieszy zarówno pacjentów, jak i producentów. Chodzi o częstotliwość publikowania obwieszczeń refundacyjnych – zamiast sześciu mają być cztery rocznie. Listy refundacyjne będą publikowane co trzy miesiące, zapewniając pacjentom większą stabilizację. Dziś, gdy cena leku gwałtownie wzrasta, muszą w ciągu kilku dni zmieniać go na odpowiednik. Zdaniem Krzysztofa Kopcia, rzadsze publikacje listy umożliwi tzw. okienko cenowe. Tłumaczy, że jeśli do refundacji wejdzie nowy, tańszy lek z grupy, a dopłata pacjenta do dotychczasowego się podniesie, firma będzie mogła szybko obniżyć swoją cenę. Dziś może zareagować dopiero po dwóch miesiącach.