Preferencyjne kredyty dla studentów i doktorantów cieszą się coraz mniejszą popularnością. Jednym z powodów może być to, że chętni nie wiedzą, czy spełniają podstawowy warunek ich otrzymania – limit dochodów na osobę w rodzinie. Wnioski trzeba bowiem składać do 15 listopada, a limit dochodów zostanie ustalony przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego dopiero w grudniu.
– Obliczyłem, że w mojej rodzinie na jedną osobę dochód wynosi 2690 zł. Biorąc pod uwagę to, jak zmieniał się limit w minionych latach, powinienem się załapać. Nie mam jednak pewności, a nie uśmiecha mi się przechodzenie całej procedury nadaremno – mówi student Wydziału Prawa i Administracji UW, który zadzwonił do „Rz”.
[srodtytul]Trzeba się nachodzić [/srodtytul]
Trudno mu się dziwić. Do wniosku o kredyt trzeba dołączyć nie tylko zaświadczenie z uczelni potwierdzające, że wnioskodawca jest studentem czy doktorantem. Najwięcej zachodu jest z dokumentami niezbędnymi do ustalenia wysokości dochodu na osobę w rodzinie. Nie wystarczy samo oświadczenie kredytobiorcy. Należy je potwierdzić, najlepiej pismem z urzędu skarbowego. Wszystko to bez gwarancji, że spełni się kryterium uprawniające do uzyskania kredytu.
– Potrzebne są jeszcze dokumenty dotyczące zabezpieczenia, ale te mogą być dostarczone do oddziału banku bezpośrednio przed podpisaniem umowy – tłumaczy Marek Kłuciński, rzecznik prasowy banku PKO BP, który udziela najwięcej kredytów studenckich.