Wchodząca w życie jutro ustawa o bezpieczeństwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich ma sprawić, że polskie stoki staną się bezpieczniejsze. Mają być zadbane, dobrze przygotowane, oświetlone i pilnowane przez zarządzających.
– To krok w dobrym kierunku, choć jeszcze nie wszystko zostało uregulowane – oceniają prawnicy. Zwracają uwagę, że w Polsce na nartach jeździ prawie 3 mln osób.
Jazda z promilami to mandat
Ustawa wprowadza kary dla narciarzy i snowboardzistów, którzy wejdą na stok w stanie nietrzeźwości lub po spożyciu narkotyków. Grozić ma za to grzywna od 20 zł do 5 tys. zł.
– Ze stanem nietrzeźwości mamy do czynienia, gdy badanie wykaże zawartość alkoholu we krwi powyżej 0,5 promila. Policja w każdej chwili będzie mogła sprawdzić trzeźwość narciarza czy snowboardzisty, a nie tylko wtedy, kiedy dojdzie do wypadku – mówi Mariusz Wiaderny, specjalista od bezpieczeństwa na stoku. Kiedy zarządzający terenem narciarskim dojrzy pijanego miłośnika białego szaleństwa, może nakazać mu opuszczenie trasy. Najbardziej opornych zmusi do tego policja.
– To wszystko dla bezpieczeństwa innych narciarzy – tłumaczy „Rz" Mariusz Wiaderny. I przypomina, że brawurowa jazda, a o taką nietrudno po wypiciu alkoholu, jest najczęstszą przyczyną groźnych wypadków.