Reklama

Ratyfikacja tak, ale jaką większością

Traktat o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Walutowej musi być - jak każda poważna umowa międzynarodowa - przyjęty przez polski parlament

Publikacja: 01.02.2012 03:14

Wprawdzie umowa, napisana dość ogólnym językiem, nie wymienia konkretnych kwot, jakie jej sygnatariusze musieliby uiszczać na pomoc słabszym, nie ma jednak wątpliwości, że nakłada na Polskę obciążenia.

Już sam obowiązek dochowania rygorów dyscypliny budżetowej można bowiem jako takie obciążenie potraktować, ponieważ państwo rezygnuje w tym względzie ze swoich uprawnień.

Dlatego prezydent mógłby umowę ratyfikować (bo to jego kompetencja) tylko za zgodą parlamentu wyrażoną w formie ustawy.

Dalej idący jest przewidziany w brukselskiej umowie tak zwany mechanizm korekcyjny, automatycznie uruchamiany dla wymuszenia na państwach sygnatariuszach rygorów dotyczących dyscypliny budżetowej. Zasadnie można zapytać, czy nie jest to narzucenie naszemu państwu rygorów bez udziału naszego ustawodawstwa.

Dlatego, zdaniem dr. Ryszarda Piotrowskiego, konstytucjonalisty z Uniwersytetu Warszawskiego, w procesie ratyfikacji należy ocenić, czy te rozwiązania nie implikują przekazania kolejnych kompetencji Unii Europejskiej.

Reklama
Reklama

Gdyby tak było, niezbędny byłby podwyższony tryb ratyfikacji przewidziany w art. 90 konstytucji na wypadek przekazania niektórych kompetencji Rzeczypospolitej Polskiej organizacji międzynarodowej. Wtedy ratyfikacja wymagałaby ustawy uchwalanej przez Sejm i Senat - w obu przypadkach - większością 2/3 głosów.

Traktat stanowi też - choć nie musiał zawierać tego zapisu - że procedury ratyfikacyjne w poszczególnych krajach odbędą się zgodnie z istniejącymi w nich porządkami konstytucyjnymi.

Wprawdzie umowa, napisana dość ogólnym językiem, nie wymienia konkretnych kwot, jakie jej sygnatariusze musieliby uiszczać na pomoc słabszym, nie ma jednak wątpliwości, że nakłada na Polskę obciążenia.

Już sam obowiązek dochowania rygorów dyscypliny budżetowej można bowiem jako takie obciążenie potraktować, ponieważ państwo rezygnuje w tym względzie ze swoich uprawnień.

Reklama
Praca, Emerytury i renty
Szef opublikował zdjęcie „chorej” pracownicy na weselu. Ekspert: „Nie zastanowił się”
Prawo rodzinne
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla konkubentów. Muszą się rozliczyć jak po rozwodzie
Podatki
Inspektor pracy zamieni samozatrudnienie na etat - co wtedy z PIT, VAT i ZUS?
Sądy i trybunały
Piotr Prusinowski: W Sądzie Najwyższym pozostaje tylko zgasić światło
Sądy i trybunały
Minister Waldemar Żurek nie posłuchał kolegiów. Są kolejne dymisje w sądach
Reklama
Reklama