Obniżając wiek szkolny, nie zauważono, że cały system prawny dostosowany jest do tego, że edukację kończy się nie wcześniej niż po osiągnięciu pełnoletności. Efekt? By siedemnastolatki mogły zakończyć naukę na liceum czy mieszkać w akademikach, będzie trzeba zmienić przepisy, a być może nawet konstytucję. Dlaczego?
Część sześciolatków, które rozpoczną edukację, będzie zdawać maturę, mając lat 17. Rodzic, który chce wysłać do szkoły pięciolatka, bo prawo mu na to pozwala, powinien wziąć pod uwagę, że do egzaminu dojrzałości przystąpi zapewne jako szesnastolatek. Problem w tym, że rodzic sprawuje pieczę nad dzieckiem do 18. roku życia. Do tego wieku konstytucja nakłada też obowiązek nauki. Z prośbą o przeanalizowanie przepisów wystąpił do minister edukacji Marek Michalak, rzecznik praw dziecka.
Przymus studiowania
Prawnicy są podzieleni w kwestii konsekwencji wysłania sześciolatków do szkół.
– Pierwszy raz dla ustawy trzeba będzie zmienić konstytucję. Można też wystąpić z wnioskiem o zbadanie konstytucyjności ustawy. Gdyby się okazało, że normy zawarte w ustawie o systemie oświaty są zgodne z ustawą zasadniczą, podjęcie studiów byłoby obowiązkowe – uważa prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista.
Marek Michalak w piśmie do minister edukacji zauważa, że już dziś część osób ma obowiązek studiowania. „Zgodnie z ustawą o systemie oświaty po ukończeniu gimnazjum obowiązek nauki spełnia się przez uczęszczanie do szkoły ponadgimnazjalnej, a po jej ukończeniu przed 18. rokiem życia przez naukę w szkole wyższej" – pisze.