Większość dzieci w placówkach od piątego roku życia otrzymuje minimalne kieszonkowe – 30 gr dziennie (10 zł miesięcznie), mimo że przepisy dopuszczają ustalenie wyższych kwot – do 2,70 zł dziennie i 80 zł miesięcznie – alarmuje rzecznik praw dziecka.
– To kwota nie tylko niewystarczająca do zaspokojenia podstawowych potrzeb. Jest wręcz uwłaczająca godności dziecka – podkreśla Marek Michalak. I dodaje, że możliwość dysponowania kieszonkowym – oprócz zaspokojenia potrzeb dziecka – ma też ogromne znaczenie wychowawcze. Uczy dziecko wartości pieniądza, oszczędzania i zarządzania nim w czasie (planowania wydatków, podejmowania decyzji i ponoszenia ich konsekwencji), a tym samym powinno być ważnym elementem procesu usamodzielnienia.
Zdaniem rzecznika praw dziecka obecna wysokość kieszonkowego nie tylko nie spełnia tej funkcji, ale może wręcz budować zaniżone poczucie wartości dziecka w odniesieniu do grupy rówieśniczej. Dziecko przez kilka dni musi oszczędzać, aby np. kupić wodę w sklepiku szkolnym.
O urealnienie wysokości kieszonkowego rzecznik zaapelował do minister rodziny.
– Minimalny poziom kieszonkowego nie zmieniał się od lat i niewątpliwie powinien być podniesiony. Placówki wprawdzie zaspokajają potrzeby dzieci, ale kieszonkowe ma nauczyć je gospodarowania pieniędzmi. Trudno gospodarować 10 złotymi – komentuje Joanna Luberadzka-Gruca z Fundacji Przyjaciółka.