Ministerstwo Zdrowia przekonuje, że umożliwienie samodzielnym publicznym zakładom opieki zdrowotnej (SPZOZ) udzielania płatnych świadczeń zdrowotnych wyrówna ich szanse względem szpitali przekształconych w spółki. Te już dziś, a jest ich blisko 200, mogą pobierać opłaty. Eksperci obawiają się jednak podziału na lepszych i gorszych pacjentów.
Zdrowa konkurencja
– O takie rozwiązanie publiczne szpitale walczyły od 2011 r., od wejścia w życie ustawy o działalności leczniczej. Przewiduje ona możliwość udzielania świadczeń komercyjnych tylko przez SPZOZ przekształcony w spółkę. Podnosiliśmy, że to nierówne traktowanie, ale wówczas chciano udowodnić, że tylko spółki potrafią zarabiać – tłumaczy gen. prof. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego (WIM).
Zdaniem ekspertów wprowadzenie opłat ma znaczenie dla szpitali, które po wejściu do sieci placówek finansowanych z pieniędzy publicznych, nie dostaną pieniędzy za tzw. nadwykonania, czyli świadczenia ponad ryczałt.
Środowisko pacjentów i część ekspertów uważa jednak, że takie rozwiązanie odbije się na chorych, których nie będzie stać na leczenie.
Bogaci i biedni
– To proste: dyrektor powiatowego szpitala będzie miał narzędzie, by nie wykonać drogiej operacji tłumacząc, że skończył mu się ryczałt. Zamiast zoperować anonimowego pacjenta, zachowa środki dla lokalnego notabla – uważa jeden z ekspertów, który chce pozostać anonimowy. – Jak zawsze, ucierpią biedni, starsi ludzie – dodaje.