Nie milkną echa wypowiedzi rzecznika praw pacjenta, który w swojej decyzji skrytykował jedną z lecznic, że zastępując lek biologiczny biorównoważnym, kierowała się względami ekonomicznymi, a nie aktualną wiedzą medyczną. Zdaniem Krzysztofa Kopcia, prezesa Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego (PZPPF), decyzja rzecznika „działa na szkodę chorych, wywołując strach i obawy związane z dostępną terapią, co może skutkować zaniechaniem leczenia".
Czytaj także: Misiewicz-Jagielak: polskie leki biorównoważne mogą podbić świat
Choć rzecznik zaznaczył, że nie podważa skuteczności leku biorównoważnego, a zarzuty szefa PZPPF są bezpodstawne, sprawa wywołała niepokój u lekarzy i pacjentów.
– Prawda jest taka, że zniechęca się nas do stosowania leków biorównoważnych, a nawet organizuje spotkania z prawnikami, którzy przekonują, że lek biorównoważny to nie to samo co biologiczny, a stosowanie go naraża na pozwy ze strony pacjentów – przyznaje w rozmowie z „Rzeczpospolitą" jeden z lekarzy.
– Leki biorównoważne są tak samo skuteczne i bezpieczne dla pacjenta jak cząsteczka oryginalna, również wytworzona przez organizm żywy. Potwierdzono to w trwających wiele lat badaniach klinicznych – tłumaczy Barbara Misiewicz-Jagielak, farmaceutka i wiceprezes PZPPF. Jej zdaniem niepokoje mają związek z kończącą się wyłącznością rynkową leków biologicznych.