Tak wynika z projektu rozporządzenia w sprawie rodzajów i zakresu dokumentacji medycznej oraz sposobu jej przetwarzania. Projekt przygotowało Ministerstwo Zdrowia.
Na kartach leczenia szpitalnego znów pojawią się łacińskie nazwy chorób. Nie będzie to jednak reguła, ale wyjątek stosowany w szczególnych przypadkach, gdy wymaga tego dobro pacjenta.
Decyzję podejmie lekarz, a na żądanie pacjenta i tak trzeba go będzie poinformować o jego schorzeniu i wpisać rozpoznanie po polsku. Na każdej stronie dokumentacji medycznej pojawi się numer PESEL pacjenta, aby nie dochodziło do pomyłek. Oprócz podpisu lekarza (często nieczytelnego) będą tam jego dane identyfikacyjne. Z uwzględnieniem nowej mody, pojawią się karty przebiegu porodów domowych.
[srodtytul]Dane niezbyt poufne[/srodtytul]
Gdy lekarz, u którego leczyliśmy się prywatnie, umrze albo np. wyjedzie za granicę, to cała jego dokumentacja trafi do odpowiedniej izby lekarskiej. Pacjenci bez problemu dotrą więc do dokumentacji, która będzie im przecież potrzebna, aby leczyć się dalej gdzie indziej. Informacje o stanie zdrowia należą do tzw. danych wrażliwych, dlatego placówki służby zdrowia i prywatne gabinety powinny je szczególnie chronić. Tak wynika z [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=166335]ustawy o ochronie danych osobowych (DzU z 2002 r. nr 101, poz. 926 ze zm.)[/link]. Praktyka bywa różna.