Leczenie najnowocześniejszymi i najdroższymi lekami jest możliwe, ale tylko w szpitalach. Medykamentów ratujących życie (np. sorafenib/nexavar potrzebny panu Tadeuszowi Wilkowi w leczeniu raka nerki) nie można kupić ze zniżką w aptece. Nawet zanim pacjent dostanie taki lek w szpitalu, lekarze formalnie muszą go zakwalifikować do programu lekowego.
Na każdy program, np. leczenie pacjentów z rakiem piersi czy stwardnieniem rozsianym, szpital podpisuje kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia i dostaje w ten sposób zwrot pieniędzy za drogie leki. To jednak, jakiemu pacjentowi można je podawać, wynika z opisów programów lekowych. Przygotowuje je minister zdrowia i załącza do listy refundacyjnej.
Jeśli pacjent nie spełnia kryteriów z opisów programów, formalnie nie może dostać przewidzianych w nich leków. Innym ratunkiem będzie dla niego ostatecznie chemioterapia niestandardowa. Reguluje ją rozporządzenie ministra zdrowia i o zgodę na wyjątkową refundację szpital musi się zwrócić do dyrektora wojewódzkiego oddziału NFZ.
– Pan Wilk najpierw ją dostał, ale później zmieniły się przepisy zarządzenia prezesa NFZ. Według nich pacjent nie kwalifikował się już do leczenia chemioterapią niestandardową i śląski NFZ kolejny raz odmówił mu pomocy – tłumaczy mec. Bartłomiej Kuchta. Zaznacza, że to niedopuszczalne, by to dyrektor oddziału Funduszu decydował o tym, czy ratować życie pacjenta.