Obecnie ponad 75 tys. rolników prowadzi dodatkowo biznes. Jest to zazwyczaj mały sklepik (niesprzedający alkoholu), zakład rzemieślniczy czy inna działalność opodatkowana kartą podatkową lub ryczałtem.
Tylko wtedy rolnik, nie przekraczając określonego w ustawie limitu podatku od przychodów z tej działalności, może opłacać znacznie niższe składki na ubezpieczenia społeczne. W myśl art. 5a ust. 1 pkt 5 ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników kwota graniczna podatku w 2010 r. wynosiła 2863 zł, a w tym roku wzrosła do 2929 zł.
Choć danina płacona w ramach karty czy ryczałtu jest stała, zdarza się, że rolnik wypada z tego systemu. Najprostszy przykład to wzrost należnego podatku po tym, gdy zatrudni dodatkowego pracownika, w wyniku czego rośnie także stawka jego podatku. Skutek jest taki, że rolnik, zamiast opłacać 345 zł kwartalnej składki do KRUS, zaczyna odprowadzać co miesiąc 597,37 zł do ZUS. Jego obciążenia wzrastają więc z miesiąca na miesiąc o ponad 480 zł. Mało który rolnik jest w stanie udźwignąć takie opłaty. Finał takiej operacji jest najczęściej więc taki, że ze względu na zwiększone składki firma upada. Zdaniem ekspertów tak restrykcyjny system zmusza rolników do przechodzenia do szarej strefy.
– Problem polega na tym, że przepisy nie regulują wprost sytuacji rolnika, który wypadł z KRUS po przekroczeniu limitu podatku – komentuje Wojciech Jagła, ekspert ds. KRUS. – Kasa stosuje zaś bardzo niekorzystną dla rolników interpretację, że przez następne trzy lata, płacąc wysokie składki ZUS, nie mogą przekraczać limitu dozwolonego podatku, aby móc ponownie starać się o objęcie niższą rolniczą składką na ubezpieczenia. Tymczasem takie ograniczenia nie wynikają z przepisów o ubezpieczeniu społecznym rolników.
Zdaniem Jagły już teraz, bez żadnej zmiany przepisów, Kasa mogłaby przyjąć interpretację, w myśl której rolnik mógłby wracać do KRUS już w następnym roku. Pod warunkiem jednak, że w ramach prowadzonej działalności podatek ponownie nie przekroczy ustawowego limitu.