Z ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej zniknie definicja lekarza rodzinnego. Tak zadecydował w piątek Sejm, przyjmując nowelę ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.
Zmiana z pozoru błaha będzie miała daleko idące konsekwencje dla przychodni podstawowej opieki zdrowotnej i ich pacjentów. Oznacza bowiem, że do przychodni rodzinnych wejdą także lekarze innych specjalności. Pozwoli na to dodany do ustawy przepis, który wskazuje, kto w medycynie rodzinnej może leczyć chorych. A będą to oprócz lekarzy z tą specjalnością także pediatrzy i interniści.
Przeciwko tej zmianie oponowali lekarze rodzinni. Podnosili, że polskie przepisy okażą się niezgodne z dyrektywą 2005/36/WE. Ta nakazuje, by zawód lekarza ogólnego (tak określa ona specjalistę medycyny rodzinnej) wykonywała osoba z potwierdzonymi kwalifikacjami z medycyny rodzinnej.
Minister zdrowia podkreślał więc podczas prac w Sejmie, że aby wyeliminować ewentualną niezgodność, do nowelizacji wprowadzi kompromis. Pediatrzy i interniści będą więc, według przepisów przyjętych przez Sejm, musieli skończyć w ciągu trzech lat od otwarcia przychodni kurs z medycyny rodzinnej w centrum kształcenia podyplomowego.
Zdaniem ministra zdrowia takie kompromisowe rozwiązanie zaakceptował także resort spraw zagranicznych. Kursy raczej będą musieli sobie opłacić sami medycy.