Reklama
Rozwiń

Rząd wycofuje się z rewolucji na rynku pracy

Uelastycznienie rynku pracy pomogłoby zachować więcej miejsc pracy – uważają pracodawcy. Kontrowersyjne rozwiązania oprotestowały jednak związki zawodowe, a rząd z nich zrezygnował.

Aktualizacja: 28.04.2020 08:38 Publikacja: 27.04.2020 21:00

Rząd wycofuje się z rewolucji na rynku pracy

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

W poniedziałkowym wydaniu „Rzeczpospolita" ujawniła najnowszy projekt tzw. tarczy antykrysyowej 3.0, gdzie zaproponowano szereg zmian dotyczących uelastycznienia rynku pracy.

Chodzi m.in. o propozycje, by pracodawca mógł obniżyć wymiar czasu pracy, a co za tym idzie wynagrodzenia, o 10 proc. bez zgody pracownika, a wypowiedzenie umowy można byłoby wysłać mailem. Do tego projekt przewidywał zawieszenie stosowania postanowień porozumień zbiorowych i ograniczenie wysokości odpraw, umożliwiał zwolnienie bez procedury zwolnień grupowych, pozwalał na wysłanie pracowników na tzw. przymusowy urlop, umożliwiał też firmie dysponowanie zakładowym funduszem świadczeń socjalnych.

– To wolna amerykanka na rynku pracy, nie możemy się na to zgodzić – skomentował NSZZ Solidarność, który także miał okazję zapoznać się z rządowym projektem z 22 kwietnia. – Proponowane przez rząd zapisy to likwidacja ochronnej funkcji kodeksu pracy oraz zamach na funkcjonowanie związków zawodowych. Mówiąc wprost: to brak jakichkolwiek cywilizowanych reguł na polskim rynku pracy. Zdając sobie sprawę z powagi sytuacji w okresie pandemii, NSZZ Solidarnoć nie godzi się na tak drastyczne ograniczenie prawa pracowników do ochrony przez związki zawodowe – napisał związek w poniedziałkowym stanowisku. I zapowiedział przygotowania do akcji protestacyjnych.

Być może protesty nie będą jednak potrzebne. W południe rzecznik rządu Piotr Müller napisał na Twitterze: „Informacje medialne o ograniczaniu praw pracowniczych nie znajdą odzwierciedlenia w projekcie, który ma przyjąć rząd. Pracownicy i pracodawcy zgłaszają różne propozycje zmian. Procedujemy je w drodze dialogu. Warto chwilę poczekać, zanim ogłosi się ich ostateczne przyjęcie". – To znaczy, że rząd wycofał się ze swoich mocno liberalnych propozycji – komentuje dla „Rzeczpospolitej" jedna z osób uczestniczących w tym dialogu. – To może być efekt presji ze strony związków zawodowych lub ze strony polityków, którzy przed wyborami prezydenckimi nie chcą narażać się związkowcom – dodaje.

Marek Lewandowski, rzecznik NSZZ Solidarność, uważa, że związki nie miały w tej kwestii nic do powiedzenia, bo rząd nie konsultował z nimi swoich pomysłów. – Ale jeśli tych szkodliwych rozwiązań nie będzie, to tym lepiej. Trudno zrozumieć, jak zgoda na szybkie, masowe zwolnienia miałaby pomóc w ochronie miejsc pracy. To tak jak leczenie choroby eutanazją – mówi nam Lewandowski.

To, co związki nazywają ograniczeniem praw pracowniczych, dla ekonomistów czy pracodawców oznacza uelastycznienie polskiego, dosyć sztywnego rynku pracy. – Gdyby pracodawca mógł szybko zmniejszyć wymiar etatu i płace pracowników o 10 proc., to może udałoby się uniknąć zwolnień o 10 proc. – uważa jeden z ekonomistów.

– Propozycje w tarczy 3.0 mogą budzić kontrowersje, jednak są one racjonalne i potrzebne – komentuje też Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Wydaje się, że na koniec dnia opcją lepszą dla wszystkich uczestników rynku jest zachowanie miejsca pracy z nieco obniżonym wynagrodzeniem czy pogorszonymi warunkami zatrudnienia, niż jego likwidacja. Analogicznie, lepsza będzie sytuacja, w której szybko zlikwidowanych zostanie pewna część miejsc pracy, a zakład przetrwa niż ta, w której działalność upadnie, wskutek czego znikną wszystkie etaty – analizuje ZPP.

Praca
Sportowe wakacje zapracowanych Polaków
Praca
Na sen poświęcamy więcej czasu niż na pracę zawodową? Nowe dane GUS
Praca
Wojna handlowa Donalda Trumpa hamuje wzrost zatrudnienia na świecie
Praca
Grupa Pracuj chce podwoić przychody w ciągu pięciu lat
Praca
Polskim firmom nie będzie łatwo odkrywać płacowe karty