Euro, najazd turystów, stadiony, drogi w budowie i mimo że konsumowaliśmy na potęgę, to był najgorszy czerwiec od sześciu lat. Bez pracy jest 2 mln Polaków, wskaźnik bezrobocia wynosi 12,4 proc. W stosunku do maja spadł zaledwie o 0,2 pkt proc. –To bardzo mało jak na początek sezonu – mówi prof. Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego. W analogicznym okresie ubiegłego roku bezrobocie zmalało 0,5 pkt proc.
Najbardziej jednak niepokoi brak widocznych perspektyw na poprawę sytuacji. – Obawiam się, że już od sierpnia bezrobocie może ponownie iść w górę – mówi Jacek Męcina, wiceminister pracy. Z prognoz ekonomistów, których zapytała „Rz", wynika, że na koniec tego roku bezrobocie dojdzie do 14 proc. i tak może trwać przez większość następnego roku. – Ruch na rynku pracy pojawia się, gdy PKB rośnie o 4–5 proc. – tłumaczy Kryńska. – A nasza gospodarka wyraźnie zwalnia.
Największe zwolnienia szykują się w finansach i budownictwie. – Łatwiej o pracę będzie w przemyśle, ale i tam w wielu firmach przewidziane są zwolnienia – mówi Dariusz Winek, główny ekonomista BGŻ.
To był najgorszy czerwiec od sześciu lat. Firmy wciąż wolą zatrudniać na czarno