Gospodarka zwalnia, firmy spodziewają się mniejszego popytu, co wynika m.in. z opublikowanych w poniedziałek najnowszych danych GUS. Nie ukrywają więc, że już teraz myślą o wprowadzeniu programów oszczędnościowych.
– W moich firmach jeszcze ich nie mamy, próbujemy się rozwijać, ale nasz niedawny optymizm osłabł – wyjaśnia Zbigniew Jakubas, właściciel m.in. Newagu i Mennicy. – Przyczyniły się do tego również afery taśmowe, zmiany w przepisach podatkowych, które traktują każde zaoszczędzone 50 tys. zł jako karalne obejście podatkowe, i bezkarność urzędników, którzy doprowadzają firmy do ruiny, podejmując błędne decyzje – dodaje.
O pesymistycznym nastawieniu przedsiębiorców mówią m.in. pośrednicy nieruchomości. Jak informują, firmy poszukują tańszych siedzib. Twardo negocjują z właścicielami biurowców okresy bezczynszowe, a także pokrycie przez nich kosztów wykończenia biura i przeprowadzki. – Są także klienci, którzy w nowym budynku zamiast 1,5 tys. mkw. wynajmują już tylko 1 tys. mkw., ponieważ zmniejszają liczbę pomieszczeń do minimum i wybierają tzw. open space oraz rotacyjne miejsca pracy (tzw. hot-desks). Rezygnują z własnych sal konferencyjnych i barków, aby nie utrzymywać ich na stale, tylko w razie potrzeby wynająć na godzinę – wyjaśnia Paulina Misiak, partner i dyrektor ds. usług reprezentacji najemców w dziale powierzchni biurowych Cushman & Wakefield.
Firmy szukają też oszczędności, obniżając rachunki za energię. Coraz popularniejsze stają się grupy zakupowe, takie jak Polimerowa Energia, zrzeszająca ponad 750 przedsiębiorstw przemysłowych z całego kraju. Jak szacują przedstawiciele tego konsorcjum, dzięki wspólnym zakupom w 2013 r. członkom grupy udało się obniżyć rachunki za prąd średnio o 12 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. W roku 2014 mogą liczyć na kolejną obniżkę – średnio o 22 proc. Prognozowane oszczędności dla firm w latach 2013–2015 mogą wynieść nawet 550–600 mln zł.
Ostrożnie do przyszłości podchodzą tak duzi, jak i mali. Ale o ile – jak podkreśla Henryk Orfinger, prezes firmy Dr Irena Eris – w przypadku małych przedsiębiorstw taka pozycja jak leasing auta może być znacząca w budżecie, o tyle duże muszą myśleć perspektywicznie. – My jesteśmy dużą firmą, mamy określoną strategię opracowaną na lata i staramy się ją realizować. Co nie oznacza, że nie podchodzimy ostrożnie do tego, co może się stać, tym bardziej że w naszej branży od pewnego czasu panuje stagnacja – wyjaśnia Orfinger. – Z drugiej strony musimy się rozwijać, nie kurczyć. Nauczyłem się już, że reagowanie na okresowe zjawiska nie przynosi efektu. Trzeba myśleć perspektywicznie, nie działać zachowawczo, wtedy nasi pracownicy i otoczenie uwierzą, że nic złego się nie wydarzy – dodaje.