Z badania zrealizowanego w tym roku przez ARC Rynek i Opinia na zlecenie Dziennika Gazety Prawnej wynika, że przy założeniu identycznego poziomu dochodów, Polacy najchętniej prowadziliby własną działalność gospodarczą (30 proc.) lub zatrudnili się w administracji państwowej (24 proc.).
Pozostałe branże zostały daleko w tyle. Przedsiębiorstwa państwowe wskazał co dziesiąty ankietowany. Tyle samo zwolenników miały firmy prywatne. Jednocześnie coraz powszechniejsza staje się świadomość, że samodzielna działalność gospodarcza to marzenie wprawdzie ambitne, ale w obliczu kryzysu najczęściej okazuje się zwykłą mrzonką. Okazuje się, że to właśnie praca w administracji posiada szereg atutów nie do przebicia.
W artykule „Polak marzy o urzędzie" opublikowanym przez redakcję GazetaPraca.pl, jako największe plusy pracy w budżetówce zostały wyróżnione: stabilność, bezpieczeństwo pracy, stała i wypłacona na czas pensja oraz szereg innych przywilejów. Autorzy przytaczają przykład samorządów, gdzie obejmując po raz pierwszy stanowisko, należy odbyć tzw. służbę przygotowawczą.
Umowa zawierana jest na sześć miesięcy, a służba przygotowawcza trwa trzy miesiące. Następnie zawierana jest umowa już na czas nieokreślony, co więcej, wiąże się ona z podwyżką. W urzędach tego typu wszelkie odbyte kursy, szkolenia, studia podyplomowe to szansa na dodatkowe pieniądze i awans. Pensję uatrakcyjniają również dodatki, na przykład dodatek zadaniowy, które z reguły potrafią oscylować w okolicach 40 proc. wynagrodzenia zasadniczego.
Do lamusa odeszło przekonanie o mniejszej atrakcyjności finansowej pracy w urzędach. Z raportu GUS o zarobkach Polaków z początku 2012 roku wynika, że sektor publiczny już teraz płaci lepiej niż prywatny. Pensje są przeciętnie wyższe o 13 proc., a jeśli bierze się pod uwagę stawkę za godzinę pracy to różnica ta sięga nawet 30 proc. W dodatku tylko ten sektor odnotowuje stałe tempo wzrostu płac. W ciągu ostatnich czterech lat wynagrodzenia samorządowców wzrosły o 11-18 proc.