Kobiety zdobywają armię

Kobiety szturmują armię. Z każdym rokiem przybywa kandydatek do służby wojskowej, choć o awans jest im tu trudniej niż w biznesie

Publikacja: 19.09.2012 00:44

Kobiety zdobywają armię

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

– Armia pozostaje męską – twierdzi komandor Bożena Szubińska, pełnomocnik ministra obrony narodowej ds. wojskowej służby kobiet. Są przede wszystkim medyczkami, służą w jednostkach wojskowych, sztabach, coraz częściej stają na czele bojowych formacji.

Kobiety w armii przestały być rzadkością, ale na drodze awansu wciąż zmagają się ze stereotypami. Formalnie armia zniosła większość przeszkód i otworzyła kobietom drogę do wojskowej kariery. Mamy pilotki samolotów i śmigłowców, kobiety służą na okrętach, są działonowymi w czołgach, posługują się ciężkim sprzętem saperskim. Ale na stanowiskach dowódczych najczęściej obejmują komendę w plutonie, choć kilka z nich dosłużyło się dowodzenia kompanią.

Dogonić NATO

Jak przypomina Bożena Szubińska, w polskim wojsku kobiety liczniej zaczęły wkładać mundur dopiero pod koniec lat 80., kiedy trzeba było pilnie uzupełnić brakujące kadry medyczne. Potem do armii trafiły psycholożki.

Odkąd weszliśmy do NATO, trwa porównywanie się z sojusznikami i odrabianie zaległości w realizacji międzynarodowych konwencji, a także tworzenie miejsc w koszarach i sztabach dla prawdziwych żołnierek.

W tym roku minister obrony zdecydował się nawet na uruchomienie promocyjnej akcji, która ma zachęcić ambitne dziewczyny do wybierania wojskowej kariery. W wojskowych uczelniach nie ma parytetów i liczba przyjęć jest co roku reglamentowana, ale po szybkim wzroście liczby pań rekrutowanych do korpusu podoficerskiego i szeregowych zawodowych (tylko w ciągu ostatniego półrocza przybyło kilkaset chętnych ) widać, że pomysł trafił na dobry grunt.

– Z ankiet wynika, że młode kobiety szukają w armii nie tylko stabilnej państwowej posady, ale chcą być użyteczne i potrzebne, na równi z mężczyznami, w systemie obrony i bezpieczeństwa państwa – mówi kmdr Szubińska.

Mężczyźni w obronie

Feminizacja sił zbrojnych jeszcze długo nam nie grozi: w wojskowych mundurach służą na razie 2133 kobiety, to zaledwie 2,3 proc. składu szeregów – jeden z najniższych wskaźników w armiach atlantyckiej koalicji. W NATO przodują Stany Zjednoczone, Kanada (ponad 15 proc. kobiet w siłach zbrojnych), a nawet nowi członkowie sojuszu tacy jak Bułgaria i Czechy (po ok. 14 proc.).

Niemal połowa kobiet w polskiej armii ma stopnie oficerskie. To naturalna kolej rzeczy, bo wojsko najpierw zniosło im bariery w naborze na studia w wojskowych uczelniach. Stanowiska podoficerskie i szeregowych zawodowych stały się dostępne dopiero w ostatnich latach. Ten ruch MON zresztą wywołał głośny opór. Męska kadra podoficerska poczuła się zagrożona.

Nic dziwnego, bo panie już w szkołach wojskowych dowiodły, że wkładają więcej serca w zdobywanie kwalifikacji, a w czasie nabywania praktycznych doświadczeń nie oczekują preferencji ani taryfy ulgowej. Ostatnie lata potwierdzały rosnące ambicje pań podchorążych: nie było oficerskich promocji, w których zabrakłoby prymusek, wyróżnianych wysokimi lokatami za doskonałe wyniki w nauce i prawem wyboru miejsca służby.

Schody w jednostce

Do dziś prawdziwe schody na drodze do kariery pojawiają się dopiero w jednostkach. I nie chodzi o niedostatki socjalnej infrastruktury, brak zamykanych toalet czy oddzielnych pryszniców. Dowódcy, którzy z reguły, zgodnie z zasadami poprawności, deklarują brak uprzedzeń i otwartość – w praktyce, aby nie mieć kłopotów z utrzymaniem gotowości bojowej, najchętniej kierują panie do pracy administracyjno-biurowej. Zazwyczaj decyzje przełożonych motywowane są prozaicznie: perspektywą macierzyństwa, zwolnień, czyli niepełnej dyspozycyjności.

Bożena Szubińska przyznaje, że macierzyństwo, brak rzeczywistego partnerstwa i wsparcia drugiej połowy w małżeństwie z reguły spowalnia karierę i awans matki i żony. To obiektywne zjawisko. Aby pogłębiać kwalifikacje, każdy zawodowy żołnierz, oficer musi się szkolić. Kiedy na kobietę w rodzinie spada ciężar wychowania dzieci, trudno wyjechać na rozkaz – na dłuższe szkolenie czy poligon – mówi pani komandor. Zdaniem Szubińskiej większość dziewczyn, które świadomie wkładają mundur, realistycznie ocenia sytuację i jest świadoma tych ograniczeń.

Nie brak jednak pań, w przypadku których na pierwszym planie pozostają zawodowe ambicje i potrzeba sprawdzenia się w pełni żołnierskiej profesji. Ppłk Artur Goławski, rzecznik Sił Powietrznych, potwierdza: na nieco ponad 400 kobiet służących w lotnictwie 150 ma szlify oficerskie, 200 jest podoficerami. 16 pań jest czynnymi pilotami. Tylko dwie kobiety zasiadają za sterami samolotów odrzutowych, pozostałe to pilotki śmigłowców i transportowców.

Główne sito, które eliminuje kandydatów na pilotów, to jednak rygorystyczne badania lekarskie. Surowa selekcja psychologiczna i zdrowotna poprzedzają też wyjazdy na wojenne misje zagraniczne. Ale udział żołnierek w najbardziej niebezpiecznych operacjach ekspedycyjnych rośnie. W zeszłym roku w misjach pokojowych i stabilizacyjnych uczestniczyło 140 kobiet. Najwięcej pań brało udział w operacji afgańskiej, przede wszystkim na stanowiskach medycznych  i w sztabach.

Rekrutacja

Droga do munduru wiedzie przez wojskowe komendy uzupełnień

Kandydatki na szeregowe zawodowe  powinny zacząć od wizyty w najbliższej wojskowej komendzie uzupełnień. Muszą pomyślnie przejść badania lekarskie i czteromiesięczną służbę przygotowawczą w jednym z wojskowych ośrodków szkoleniowych. Wyniki z ćwiczeń, a także cenne dla wojska, wyniesione z cywila umiejętności (prawo jazdy, znajomość języków, nawet zaliczony kurs samoobrony) oceniają  dowódcy i proponują miejsca w swoich jednostkach. Niektóre z nich szukają potrzebnych im ludzi poprzez ogłoszenia w Internecie czy prasie.

Do kariery oficerskiej wiodą dwie drogi. Maturzystki po zaliczeniu egzaminu sprawnościowego (wymagania są nieco niższe od testu dla mężczyzn), mogą starać się o indeks Wojskowej Akademii Technicznej, Akademii Marynarki Wojennej, Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych i WSO Wojsk Lądowych (w tym roku dysponowały 480 miejscami). Absolwentki cywilnych uczelni o przydatnych w armii kwalifikacjach (lekarki, prawniczki, ekonomistki, informatyczki) kierowane są przez WKU na studium oficerskie (trwa od 3 do 24 miesięcy – w przypadku WSO SP).

—z.l.

– Armia pozostaje męską – twierdzi komandor Bożena Szubińska, pełnomocnik ministra obrony narodowej ds. wojskowej służby kobiet. Są przede wszystkim medyczkami, służą w jednostkach wojskowych, sztabach, coraz częściej stają na czele bojowych formacji.

Kobiety w armii przestały być rzadkością, ale na drodze awansu wciąż zmagają się ze stereotypami. Formalnie armia zniosła większość przeszkód i otworzyła kobietom drogę do wojskowej kariery. Mamy pilotki samolotów i śmigłowców, kobiety służą na okrętach, są działonowymi w czołgach, posługują się ciężkim sprzętem saperskim. Ale na stanowiskach dowódczych najczęściej obejmują komendę w plutonie, choć kilka z nich dosłużyło się dowodzenia kompanią.

Pozostało 88% artykułu
Praca
Firmowy Mikołaj częściej zaprosi pracowników na świąteczną imprezę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Praca
AI ułatwi pracę menedżera i przyspieszy karierę juniora
Praca
Przybywa doświadczonych specjalistów wśród freelancerów
Praca
Europejski kraj podnosi wiek emerytalny. Zmiany już od 1 stycznia 2025
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Praca
Kobieta pracująca żadnej pracy się nie boi!