Reklama
Rozwiń

Telepraca rozwija się powoli

Z elastycznej formy zatrudnienia korzysta co dwudziesty piąty pracujący Polak. Jednak plusy elastycznej organizacji pracy zaczynają dostrzegać pracownicy i pracodawcy.

Publikacja: 09.06.2013 20:53

Telepraca rozwija się powoli

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Jako pierwsze stosowały ją w Polsce międzynarodowe korporacje i firmy IT.  W IBM od ponad dziesięciu lat można być telepracownikiem, a jeszcze dłużej bo od ponad dwudziestu lat stosowany jest elastyczny czas pracy. W Polsce kilkaset osób w IBM pracuje jako telepracownicy.  -Niektórzy dzielą czas pracy pomiędzy domem i biurem. Inni pracują w domach przez cały czas – mówi Renata Wawrzyńska, ekspert do spraw prawa pracy w IBM, która sama jest telepracownikiem: - Trzy dni w tygodniu pracuję w domu, a dwa w biurze. Jeśli dzieje się coś pilnego i jest taka potrzeba, to przychodzę częściej do biura. Nie ma w nim swojego biurka, korzysta z „hot desk", tak jak inni telepracownicy.

- Spróbujmy najpierw telepracy sporadycznej  - tak myśleli w Nestlé Polska, gdy w zeszłym roku opracowywali regulamin pracy zdalnej. Udało się i od początku tego roku  prawie co czwarty pracownik ma prawo do czterech dni w miesiącu pracy w domu zamiast w biurze. - To dobre rozwiązanie – uważa Roman Kaliski, kierownik ds. relacji pracowniczych w Nestlé Polska.

Temat zbyt sztywnego sposobu organizacji pracy wraca w Polsce jak bumerang. Ostatnio zwrócono na to uwagę w czasie dyskusji na temat koniecznych zmian w polityce rodzinnej. Rodzicom małych dzieci trudno jest łączyć pracę zawodową z opieką nad dziećmi nie tylko dlatego, że w Polsce istnieje mało dostępnych żłobków i przedszkoli, ale także z powodu sztywnego sposobu organizacji pracy w firmach i instytucjach.

Znakomita większość pracujących Polek w wieku  25–49 lat musi przychodzić do pracy we wszystkie dni, a tylko 13 proc. korzysta z telepracy. W Wielkiej Brytanii, Danii czy Austrii, co czwarta kobieta wykonuje pracę zawodową w domu. Nic więc dziwnego, że Polska sytuuje się wśród 5 krajów Unii Europejskiej o najrzadziej stosowanej elastycznej organizacji czasu pracy dla kobiet.

Praca zdalna, czyli telepraca, stosowana jest w od 11 do 18 proc. firm i instytucji  (tak przyznają menadżerowie i szefowie firm w różnych badaniach). Jest to w takim razie od 180 tysięcy do ok. 300 tysięcy firm i instytucji. Jednak w co trzeciej firmie telepracownikiem jest tylko jedna osoba - to często samozatrudnieni, którzy sami sobie organizują pracę. W ponad połowie tylko kilka osób. Dlatego możemy przyjąć, że mamy ok. 500 - 600 tysięcy telepracowników. Nie jest to  nawet 5 proc. wszystkich zatrudnionych. W krajach gdzie liczy się sukces, a mieszkańcy są silnie zmotywowani do osiągania celów, jest to znacznie więcej: w USA ok 30 proc. pracowników, a w krajach skandynawskich ok. 15 - 17 proc.

W systemie telepracy często pracują najwyżej wykwalifikowani specjaliści z bardzo różnych branż tj. m.in.: informatycy, graficy, architekci, doradcy i analitycy, księgowi i prawnicy.

Na pracę zdalną zdecydowano się ponad dwa lata temu w Urzędzie Marszałkowskim w Lublinie ( telepracownikami jest tam ponad 40 osób na ok. 870 zatrudnionych), korzysta z niej także ministerstwo gospodarki (pracuje tak kilka osób).

– Wynagrodzenia pracowników zatrudnionych w formie telepracy nie zmienia się  – mówi Katarzyna Olchowska z biura prasowego urzędu marszałkowskiego.  – Ale każdy dostaje dodatkowo ryczałt na pokrycie kosztów świadczenia pracy w domu, tj. rachunków za energię elektryczną, dostępu do Internetu i kosztu telefonu.

Urząd wyposażył zdalnych pracowników  w komputer, łącze internetowe, telefon i artykuły niezbędne do pracy biurowej. Ubezpieczył też sprzęt komputerowy, z którego korzystają telepracownicy.

W urzędzie marszałkowskim policzono, że jeden pracownik zatrudniony w ramach telepracy to oszczędność ok. 8 tys. zł rocznie. Koszt utrzymania stanowiska pracy dla jednego pracownika w skali roku wynosi bowiem około 10 tys. zł. A roczny koszt wyposażenia pracownika zatrudnionego w formie telepracy zaledwie 1800 zł.

Pożytki z telepracy zauważono także w PZU. Zdalnie pracuje tu około 300 likwidatorów szkód.

Pomysł pracy zdalnej stał się w PZU istotny po centralizacji obsługi likwidacji szkód i zmniejszeniu liczby biur z trzystu sześćdziesięciu do dziewięciu w całym kraju.- Dla niektórych oznaczało to codzienny około dwugodzinny dojazd w każdą stronę. Tyle zajmowała do niedawna droga z Radomia do Warszawy  - opowiada Olga Zarachowicz, dyrektor zarządzająca ds.HR w Grupie PZU. - Wśród telepracowników przeważają osoby poprzednio dojeżdżające. Z każdą podpisaliśmy aneks do umowy, większość na czas nieokreślony – Olga Zarachowicz przyznaje, że firma przystawała na pracę zdalną tylko w przypadku osób z kilkuletnim stażem pracy, o których było wiadomo, iż są dobrze zorganizowani i zdyscyplinowani.

Dla  pracowników możliwość pracy zdalnej to przede wszystkim oszczędność czasu na dojazdy. Dla przedsiębiorstwa – oszczędność wynikająca z wynajmowania mniejszych powierzchni biurowych oraz z mniejszego zużycia prądu.

 

Jako pierwsze stosowały ją w Polsce międzynarodowe korporacje i firmy IT.  W IBM od ponad dziesięciu lat można być telepracownikiem, a jeszcze dłużej bo od ponad dwudziestu lat stosowany jest elastyczny czas pracy. W Polsce kilkaset osób w IBM pracuje jako telepracownicy.  -Niektórzy dzielą czas pracy pomiędzy domem i biurem. Inni pracują w domach przez cały czas – mówi Renata Wawrzyńska, ekspert do spraw prawa pracy w IBM, która sama jest telepracownikiem: - Trzy dni w tygodniu pracuję w domu, a dwa w biurze. Jeśli dzieje się coś pilnego i jest taka potrzeba, to przychodzę częściej do biura. Nie ma w nim swojego biurka, korzysta z „hot desk", tak jak inni telepracownicy.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Praca
Sportowe wakacje zapracowanych Polaków
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Praca
Na sen poświęcamy więcej czasu niż na pracę zawodową? Nowe dane GUS
Praca
Wojna handlowa Donalda Trumpa hamuje wzrost zatrudnienia na świecie
Praca
Grupa Pracuj chce podwoić przychody w ciągu pięciu lat
Praca
Polskim firmom nie będzie łatwo odkrywać płacowe karty