W styczniu ZUS nie miał wyjścia i musiał odmówić im prawa do emerytury, bo byli członkami OFE. Nie ma sensu, by się o to zwracali do 20 lutego włącznie. A to dlatego, że jeszcze nie wejdą w życie przepisy ze specjalną procedurą usuwającą przeszkodę w uzyskaniu wcześniejszej emerytury. Było nią członkostwo w OFE. Przestało też obowiązywać porozumienie towarzystw emerytalnych o unieważnianiu umów zawartych z funduszami w 1999 r.
Przypomnijmy, założenie było takie, że zasadniczo każdy, kto urodził się po 31 grudnia 1948 r., miał mieć już nową emeryturę. Zostawiono jednak osobom urodzonym do końca 1968 r. możliwość wyboru. Kto chciał mieć nową emeryturę, mógł na swój wniosek podpisać umowę z wybranym funduszem emerytalnym o oszczędzaniu na starość w II filarze, ale to wykluczało wcześniejszy odpoczynek. Osobom z tej grupy wiekowej, które nie przystąpiły do OFE, zagwarantowano możliwość przejścia na wcześniejszą emeryturę, jeśli spełnią warunki dotyczące wieku i stażu do końca 2006 r.
Sejm jednak w 2005 r. zdecydował o przedłużeniu o rok tego przywileju, by objął również osoby, które spełnią warunki wieku i stażu do końca 2007 r. Niektórym przeszkodzi w tym członkostwo w OFE. A przecież w momencie podpisywania umów z OFE w 1999 r. nie wiedziały, że przepisy się zmienią.
Ustawodawca w 2005 r. o tym nie pomyślał i nie wprowadził odpowiednich przepisów, które by usunęły tę przeszkodę.
Problem mogłyby rozwiązać same fundusze emerytalne. Już raz to zresztą uczyniły te zrzeszone w Izbie Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych. Zawarły porozumienie, że osoby, które nie zostały poinformowane o skutkach przystąpienia do OFE, gdy zawierały umowę, mogą się uwolnić od jej skutków prawnych. Unieważniały umowy, ale tylko do końca 2006 r. Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych nie chciała się zgodzić na przedłużenie porozumienia o kolejny rok. Uznała, że nie może brać na siebie odpowiedzialności za skutki decyzji ustawodawcy, który zmieniając przepisy, nie uwzględnił interesu osób będących w dniu ich wejścia w życie członkami OFE.