Od 8 kwietnia 2012 r. ani osoby posiadające licencję transportową na przewozy osób, ani zatrudniani przez nich kierowcy nie będą mogli zawodowo wozić ludzi.
Przewozić klientów autami do siedmiu osób łącznie z kierowcą wolno będzie tylko taksówkarzom, czyli tym, którzy zdali egzamin z topografii miejscowości, po której zamierzają jeździć, i zagadnień prawnych związanych z tym zawodem. Nawet jeżeli kierowca nie ubiega się sam o licencję, tylko np. chce być zmiennikiem, bez zdanego egzaminu nie pojedzie.
Spóźnione ułatwienia
Jeżeli jednak w najbliższych miesiącach, tak jak chce minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, egzaminy znikną, to taksówkarze posiadający licencje będą mogli zatrudniać kierowców bez egzaminu. Same licencje zostaną – będą automatycznie wydawane przez gminy po spełnieniu prostych formalnych warunków, np. posiadania prawa jazdy i oświadczenia o niekaralności.
Wożący pasażerów mają dwa wyjścia: albo ukończyć wymagany przepisami kurs, zdać egzamin, wydać na to ok. 1 tys. zł i jeździć, albo poczekać kilka miesięcy, aż ustawa deregulacyjna zostanie przyjęta, zatrudnić się u licencjonowanego taksówkarza i jeździć bez egzaminu lub samemu postarać się o licencję, bo będzie to o wiele łatwiejsze niż dziś.
Limuzyna z napisem taxi
Według Macieja Wrońskiego, dyrektora biura prawnego Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego, proponowana likwidacja egzaminów to kosmetyczna zmiana.