Wczoraj w Sejmie posłowie pytali Marka Buciora, wiceministra pracy i polityki społecznej, o to, dlaczego osoby starające się o wcześniejszą emeryturę z ZUS muszą dostarczać do zakładu wszystkie dokumenty potwierdzające okresy ich zatrudnienia czy studiowania na wyższej uczelni. Okazuje się, że w praktyce jest to bardzo trudne, szczególnie w wypadku pracowników zatrudnionych przed laty w małych zakładach, które zostały później zlikwidowane, i nie wiadomo, gdzie teraz szukać dokumentacji.

Problem będzie coraz poważniejszy, bo zgodnie z obowiązującymi przepisami kobiety, które ukończą 62 lata i mają co najmniej 35-letni staż ubezpieczeniowy (okresy składkowe i nieskładkowe), a także mężczyźni, którzy ukończyli 65 lat i mają co najmniej 40-letni staż ubezpieczeniowy, mogą starać się o przyznanie im emerytury częściowej, w wysokości 50 proc. przysługującego im świadczenia, które będzie wypłacane do osiągnięcia nowego, podniesionego wieku emerytalnego.

– Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie ma danych, które umożliwiałyby mu informowanie obywateli o nabyciu prawa do wcześniejszej emerytury – odpowiedział Bucior. – Poza tym nie odnotowaliśmy jeszcze przyznania takich świadczeń – dodał.