Winne są niejasne przepisy ustawy z 24 stycznia 1991 r. o kombatantach oraz niektórych osobach będących ofiarami represji wojennych i okresu powojennego (DzU z 2002r. nr 42, poz. 371).
Chodzi szczególnie o art. 12 tej ustawy. Uzależnia on prawo do renty kombatanckiej od tego, czy inwalidztwo powstało m.in. w więzieniach lub innych miejscach odosobnienia na terytorium Polski na mocy skazania w latach 1944 – 1956 na podstawie przepisów wydanych przez władze polskie, sądy powszechne, wojskowe i specjalne albo w latach 1944 – 1956 bez wyroku – za działalność polityczną bądź religijną, związaną z walką o suwerenność i niepodległość.
Problemy z interpretacją tych przepisów najwyraźniej widać na przykładzie ZUS. Jedne oddziały przyznają bowiem renty kombatantom, inne nie.
Takiego świadczenia nie dostał Kazimierz O., który nigdy nie został skazany, ale był torturowany na komisariacie milicji kilka miesięcy po tym, jak brał udział w wydarzeniach Czerwca ,56 w Poznaniu. W wyniku pobicia przez milicjantów stracił zdrowie, nie mógł kontynuować nauki, a kiedy już wszedł w dorosłe życie, inwalidztwo bardzo utrudniało mu normalną pracę. Gdy ZUS odmówił mu przyznania renty kombatanckiej, powołał się na przepisy tej ustawy i oświadczenie, które sam złożył. Przyznał, że nie przebywał w wymienionych w ustawie więzieniach ani innych miejscach odosobnienia.
Gdy sprawa trafiła do sądu okręgowego, ten skupił się na rozstrzygnięciu, czy krótkotrwały pobyt na komisariacie można było potraktować jako czas przebywania w miejscach odosobnienia bez wyroku. Ostatecznie sąd okręgowy uznał, że Kazimierz O. nie spełnia przesłanek uzyskania renty przewidzianych w ustawie kombatanckiej. Sąd apelacyjny, który zajął się sprawą, miał poważne wątpliwości przy interpretacji tych przepisów. Zdecydował się więc skierować pytanie prawne do Sądu Najwyższego w celu ich wyjaśnienia.