Ministerstwo Sprawiedliwości chce zderegulować zawód urbanisty i dać pełną swobodę gminom w ustalaniu w drodze przetargu, kto i na jakich zasadach będzie opracowywał miejscowe plany.
Gminy krytycznie podchodzą do tego pomysłu.
– Nie wyobrażam sobie „kupowania" planu na wolnym rynku – mówi Wiesław Bielawski, wiceprezydent Gdańska, będący jednocześnie członkiem Krajowej Rady Polskiej Izby Urbanistów. – Nie ma się co łudzić, że gminy wybiorą wysokiej klasy specjalistów – dodaje. Według niego podstawowym kryterium podczas wyboru wykonawcy będzie przede wszystkim cena, a nie jakość usług.
– Trudno też od urzędniczki przygotowującej przetarg wymagać, by miała wiedzę dotyczącą zagospodarowania przestrzennego i potrafiła precyzyjnie sformułować wymagania w stosunku do wykonawcy planu – dodaje Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich.
Zdaniem wiceprezydenta Gdańska problem bylejakości planów dotknie mniejsze gminy. – Obecnie miasta metropolitalne prowadzą pracownie urbanistyczne, w których zatrudniają specjalistów. Mają gwarancję, że otrzymają produkt dobrej jakości. W małych gminach takich pracowni nie ma – wskazuje.