Prezydent miasta odmówił przyznania Z. S. wnioskowanej pomocy finansowej. Jako przyczynę tej decyzji podał, że Z.S. odmówił współpracy z pracownikami miejskiego ośrodka pomocy społecznej. Miało to polegać na tym, że kiedy pracownik socjalny wraz z koordynatorem zespołu udali się do mieszkania Z.S. w celu przeprowadzenia wywiadu środowiskowego, ten nie chciał ich wpuścić do domu, „zatrzaskując im drzwi przed nosem".
Zainteresowany decyzję prezydenta miasta zaskarżył do wojewódzkiego sądu administracyjnego, przedstawiając w niej trochę odmienny od oficjalnego przebieg wydarzeń. Wskazał, że gdy do jego drzwi zapukało dwóch pracowników MOPS, poprosił, aby niezbędny wywiad środowiskowy przeprowadził tylko jeden z nich, a drugi zaczekał na zewnątrz. Tłumaczył, że stan zdrowia jego żony, która leczy się na nadciśnienie, jest bardzo zły i każda niezapowiedziana wizyta wywołuje u niej silne zdenerwowanie.
W odpowiedzi na swoją prośbę miał usłyszeć od urzędników, że „wejdą obaj albo wcale". W konsekwencji do wywiadu środowiskowego nie doszło.
W skardze do sądu Z.S. podniósł ponadto, że poprzedni wywiad środowiskowy był u niego przeprowadzany zaledwie przed miesiącem, a od tego czasu jego sytuacja nie uległa zmianie.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku uznał skargę za zasadną i uchylił decyzję prezydenta miasta odmawiającą przyznania pomocy finansowej. W ocenie sądu zachowania Z.S. nie można zakwalifikować jako odmowy współpracy z organami właściwymi w sprawach pomocy społecznej.