O obniżeniu wieku emerytalnego, tak hucznie zapowiadanego przez kandydata na prezydenta pana Andrzeja Dudę, przycichło. Ale czego to się ludziom nie obiecuje, startując na stanowisko prezydenta. I tak lepsze to niż obiecywanie muru między USA a Meksykiem, zapowiadanego przez republikańskiego kandydata Donalda Trumpa. I jedna, i druga obietnica są po prostu nieprzemyślane i nierealne. Nie mam cienia wątpliwości, że prezydent Duda został zwyczajnie podpuszczony przez doradców. Nie przewidzieli, że PiS będzie miał większość parlamentarną i niewykonania obietnic przedwyborczych nie da się zrzucić na innych? Gdyby na przykład dzisiaj, pan prezydent podpisał ustawę o obniżeniu wieku emerytalnego do 60 i 65 lat i jak to zwykle wprowadził ją w życie bez vacatio legis, to od 2 do 3 milionów pracowników mogłoby natychmiast wystąpić o przywileje do ZUS. Oczywiście ZUS pieniędzy nie ma, ale to państwo gwarantuje jego wypłacalność. Tego, moim zdaniem, budżet by już nie wytrzymał. Wszystkie agencje ratingowe – z Moody's na czele obniżyłyby wiarygodność wypłacalności Polski. Więc nie czekałbym na miejscu potencjalnych beneficjantów na szybkie obniżenie wieku emerytalnego, tylko radzę pilnować, żeby dociągnąć w zdrowiu do swoich lat – podwyższonych.