Wybory europejskie miały być początkiem końca rządów PiS. Koalicja Europejska liczyła na efekt domina i po europejskim zwycięstwie miał przyjść triumf w wyborach parlamentarnych i prezydenckich. Właśnie na czas po wyborach do PE Grzegorz Schetyna przygotował swoją „premierowską" książkę. „Historia pokolenia", wywiad rzeka przeprowadzony z przewodniczącym PO przez Cezarego Michalskiego, okazała się straconą szansą na ciekawą wypowiedź. Rozmowa polityka z zaprzyjaźnionym dziennikarzem nie wniosła wiele nowego do obrazu jej bohatera. Schetyna, poza zimnym pragmatyzmem, nie zaprezentował się jako polityczny wizjoner, myśliciel, nie odsłonił politycznej kuchni, nie pokazał choćby zarysu politycznego planu na przyszłość ani też nie zdobył się na uderzenie się we własne piersi przy analizie porażek PO. Książce Schetyny zabrakło politologicznej głębi. Dlaczego? Dlatego że publikacja miała służyć jedynie promocji lidera PO jako przyszłego premiera. Jak się skończyło?
Czytaj także: Tusk chce być wodzem młodych
Schetyna zaliczył twarde lądowanie. KE przegrała wybory, a sam Schetyna prawie nie promował książki, która hitem wydawniczym nie została. Dzisiaj lider PO walczy o utrzymanie się w siodle przewodniczącego partii.
Książkowe podsumowanie pięciu lat przewodniczenia Radzie Europejskiej zapowiedział Donalda Tusk, raptem kilka tygodni przed świętami i kilka miesięcy przed wyborami prezydenckimi. Przypadek? W żadnym razie. „Szczerze" roi się od błędów i śladów pośpiesznego aktualizowania. Tuskowi zależało, żeby z promocją wstrzelić się w gorący okres przedświąteczny, dzięki czemu w nowym roku gładko mógłby wejść z kampanią. A tu porażka. Tusk zdezerterował. Mimo że sprawy Polski są dla niego ważne, to ważniejsze okazało się ryzyko porażki oraz obawy rodziny Tuska przed powrotem do rodzimej polityki. Tusk, w przeciwieństwie do Schetyny, nie zrezygnował z promocji książki. Tajemnicą Poliszynela jest, że chce mieć wpływ na politykę poprzez przejętą, nie swoimi rękoma, PO lub nowe ugrupowanie zbudowane na gruzach Platformy.
Dzisiaj Schetyna z Tuskiem walczą o bycie liderem opozycji. Tusk do partyjnej polityki nie wróci, ale pośrednio chce być w niej obecny. W wyborach prezydenckich może wystartować za pięć lat, ale może też robić karierę europejską lub zostać rentierem. Inaczej sytuacja wygląda ze Schetyną. Oddanie sterów PO może oznaczać jego polityczny koniec.