Premier odpowiedział na 500 pytań w dwie godziny

Mamy szansę zmienić Polskę na lepsze – przekonywał Donald Tusk. Głosowanie pokazało, że nie może liczyć na wsparcie LiD

Aktualizacja: 26.11.2007 06:43 Publikacja: 26.11.2007 02:30

Premier odpowiedział na 500 pytań w dwie godziny

Foto: Rzeczpospolita

Sobotnie obrady Sejmu zapowiadały się na długie, bo posłowie zadali premierowi prawie pół tysiąca pytań. – Mam odpowiedzi na każde. Wspólnie z ministrami i współpracownikami przygotowywaliśmy je całą noc – zaczął Tusk. Wyglądał na zmęczonego i był poważny. Ale z kpiną dopytał: – Czy Sejm jest gotowy na dziesięciogodzinne wystąpienie?

Premier zmieścił jednak swą wypowiedź w niecałych dwóch godzinach. – Niektóre pytania były złośliwe. Padły nawet zarzuty, że moje exposé to było „tuskolenie” – żalił się. Momentami nie krył irytacji uwagami PiS. – Ludwik Dorn pytał, czy mój gabinet to nie są ludzie Brochwicza. Nie, nie są – zaznaczył. Uszczypliwie potraktował Zbigniewa Wassermanna, który się dziwił, dlaczego zlikwidowano stanowisko koordynatora ds. specsłużb. – Dwa lata praktyki Wassermanna na tym stanowisku to wystarczający materiał doświadczalny, żeby podjąć taką decyzję. To ja sam, jako premier, będę odpowiedzialny za służby specjalne – oświadczył Donald Tusk.

PiS dopytywało go też, czy zlikwiduje rządowe wille przy Parkowej. Akurat sobotniego ranka przed swoim wystąpieniem w Sejmie Tusk z małżonką oglądali willę premiera. Na razie nie chcą się tam przeprowadzić, ale Tusk oznajmił posłom: – Nie mogę jej zlikwidować. Tam wciąż mieszkają ważne osoby w państwie.

W swym wystąpieniu premier złożył kilka istotnych deklaracji. Jawne będą oświadczenia majątkowe wszystkich ministrów i wiceministrów jego rządu. Gabinet PO – PSL przedłuży polską misję w Iraku, ponieważ poprzednia władza nie podjęła przygotowań do wycofania wojsk od stycznia. Szefowie MON i MSZ precyzyjnie określą stan naszych negocjacji z USA w sprawie tarczy antyrakietowej. Tę sprawę rząd skonsultuje jeszcze z partnerami w NATO i Europie.

Tusk zaznaczył, że postąpi zupełnie odwrotnie niż PiS także w innych dziedzinach: da więcej władzy i pieniędzy samorządom kosztem biurokracji centralnej, czyli wojewodów. Myśli także nad zwolnieniem z płacenia abonamentu RTV emerytów i rencistów. PiS zarzucił upolitycznienie publicznych mediów i hipokryzję, a teraz okazuje troskę o ich niezależność.

Ale nie wszystkie decyzje poprzedników Tusk odrzucił. Podpisze traktat reformujący UE w wynegocjowanej już formule. Nie zmieni krytycznego stanowiska rządu wobec gazociągu północnego.

Premier przekonywał też lewicę, że w polskich szkołach nie ma cenzury, a co najwyżej za mało jest miejsca w programach na edukację seksualną. Na koniec, już rozluźniony, zwrócił się do posłów: – Rząd będzie was traktować poważnie, choćby miało to być wyczerpujące.

Pół godziny później (PiS poprosiło o przerwę) Sejm udzielił gabinetowi Tuska wotum zaufania. Wsparło go 238 posłów, o dwóch mniej, niż ma cała koalicja rządowa. Na głosowaniu zabrakło posłów PO. Ale wystarczyło głosów (potrzeba było minimum 223). – To pierwsze, kluczowe głosowanie pokazało symbolicznie, że jesteśmy naprawdę gotowi do przejęcia odpowiedzialności za ojczyznę – komentował Tusk.

Posłowie koalicji na wyniki głosowania zareagowali okrzykami radości. Z kwiatami i uściskami od razu ruszyli do Tuska szef Klubu PO Zbigniew Chlebowski i kilka posłanek. Chwilę później Tusk wraz z liderem PSL Waldemarem Pawlakiem przeszli się wzdłuż pierwszego rzędu ław poselskich, ściskając wszystkim dłonie. W tym liderom LiD, a także prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu.

204 posłów PiS oraz LiD opowiedziało się przeciw rządowi. Nie głosowali PiS-owcy wywodzący się z Platformy – Zyta Gilowska i Zbigniew Religa. A także posłowie LiD Marian Filar i Jolanta Szymanek-Deresz. W tym głosowaniu pierwszy raz było wyraźnie widać, że LiD jest w opozycji, choć w debatach często wspierał PO w krytyce PiS. – PiS oraz LiD coraz częściej będą występować w zwartym szyku. Ich wizje Polski często są identyczne. Mają podobne poglądy na gospodarkę i ustrój – skomentował Tusk.

Kaczyński dziwił się tej opinii. – W tej chwili próbuje się uprawiać politykę, w ramach której opozycja ma popierać władzę. Opozycja jest potrzebna w demokracji tak samo jak władza. My nie jesteśmy od tego, by popierać władzę, a od tego, by zajmować postawę krytyczną, i będziemy oczywiście ją zajmować – zapowiedział. I pogroził rządowi: PiS będzie ostrym „krytykiem tego, co uzna za szkodliwe”.

Sobotnie obrady Sejmu zapowiadały się na długie, bo posłowie zadali premierowi prawie pół tysiąca pytań. – Mam odpowiedzi na każde. Wspólnie z ministrami i współpracownikami przygotowywaliśmy je całą noc – zaczął Tusk. Wyglądał na zmęczonego i był poważny. Ale z kpiną dopytał: – Czy Sejm jest gotowy na dziesięciogodzinne wystąpienie?

Premier zmieścił jednak swą wypowiedź w niecałych dwóch godzinach. – Niektóre pytania były złośliwe. Padły nawet zarzuty, że moje exposé to było „tuskolenie” – żalił się. Momentami nie krył irytacji uwagami PiS. – Ludwik Dorn pytał, czy mój gabinet to nie są ludzie Brochwicza. Nie, nie są – zaznaczył. Uszczypliwie potraktował Zbigniewa Wassermanna, który się dziwił, dlaczego zlikwidowano stanowisko koordynatora ds. specsłużb. – Dwa lata praktyki Wassermanna na tym stanowisku to wystarczający materiał doświadczalny, żeby podjąć taką decyzję. To ja sam, jako premier, będę odpowiedzialny za służby specjalne – oświadczył Donald Tusk.

Polityka
Kampania w cieniu wojny na Wschodzie
Polityka
Dyrektor NASK: Afera z reklamami atakującymi konkurentów Rafała Trzaskowskiego to może być prowokacja
Polityka
„Ukraść wybory, dokonać ogromnej manipulacji”. Jarosław Kaczyński mówi o nadużyciach w kampanii
Polityka
Afera ze spotami wyborczymi. Prezydent Andrzej Duda chce informacji od ABW
Polityka
Wieczór i poranek wyborczy „Rzeczpospolitej” w rp.pl