„Nazywam się Stefan B. i jestem podobny do prezydenta RP. Żądam ochrony BOR i dwóch limuzyn” – billboardy z takim hasłem i wizerunkiem człowieka podobnego do Lecha i Jarosława Kaczyńskich zawisły w całej Polsce. Natychmiast rozgorzała dyskusja, kto reklamuje się w ten sposób, plakaty nie są bowiem podpisane. Okazało się, że jest to kampania Radia RMF FM. Prezes PiS Jarosław Kaczyński zareagował ostro. – Proszę spojrzeć na te billboardy niemieckiej radiostacji w Polsce, które zostały ostatnio wywieszone. To jest atak na prezydenta i na mnie. Zewnętrzny atak, bo przecież są ludzie, którzy muszą wykonywać polecenia z innego państwa – mówił.
– Te słowa tylko potwierdzają, że polscy politycy nie mają poczucia humoru i dystansu do siebie – mówi Marta Bratkowska z RMF FM. Zapewnia, że rozgłośnia nie zrezygnuje z tego typu reklamy. – To nie pierwsza nasza taka reklama i nie ostatnia. Jesteśmy po to, by patrzeć politykom na ręce i wyśmiewać ich absurdalne pomysły.
W 2002 roku na równie tajemniczych billboardach RMF pytał, czy zdanie „Premier Leszek M. skończy, nim zacznie” jest prawdziwe, czy fałszywe. To samo dotyczyło stwierdzeń: „Przewodniczący Maryjan K. był boski” oraz „Bracia K. ukradli księżyc”. Już po dojściu PiS do władzy stacja zafundowała kolejną kampanię pod hasłem „Nadchodzi IV RP. Lekarze, nie wracajcie z Niemiec”.
Politycznie reklamowało się też Radio Zet. Kilka lat temu na plakatach pojawił się zaspany mężczyzna, który widział w lustrze nie swoje odbicie, lecz Aleksandra Kwaśniewskiego, Lecha Wałęsy lub Mariana Krzaklewskiego. „Obudź się, włącz Radio Zet” – radził mu napis na plakacie.
Jednak prawdziwym rekordzistą, jeśli chodzi o wykorzystywanie polityków w reklamie, są tanie linie lotnicze Ryanair. „Polacy nie kaczory i Ryanairem latają” – pod takim hasłem reklamowały się linie po informacji o tym, że Lech Kaczyński poleciał na wakacje rządowym samolotem.