Po pierwsze, wprowadzenie stanu nadzwyczajnego tylko z powodu blokowania wyborów może być niebezpiecznym precedensem, który w przyszłości doprowadzi do poważnych nadużyć.
Po drugie, jest polityczna obawa że natychmiast po wprowadzeniu jednego ze stanów nadzwyczajnych i obostrzeń z nim związanych opozycja natychmiast wykorzysta te obostrzenia do ataku na PiS i pokazywania partii Jarosława Kaczyńskiego jako stosującej autorytarne narzędzia. Obok tego tkwi przekonanie, że w ciągu najbliższych kilku tygodni środki "społecznego dystansowania", zamknięcie granic itd zadziałają, a system opieki zdrowotnej nie załamie się. PiS po cichu liczy, że przeprowadzenie wyborów będzie wtedy możliwe.
Mimo tego, że polityka i kampania są w praktyce zawieszone, to wewnętrzne przeciągnie liny trwa. Emocje wzbudziła tarcza antykryzysowa, która już teraz ulega zmianom np. w zakresie ZUS. Tarcza ma być przyjęta przez Sejm w przyszłym tygodniu.