W opublikowanej w środę rozmowie premier Donald Tusk o aferze hazardowej mówił tak: „Zdarzyła się tak zwana afera wynikająca z podsłuchów założonych przez CBA”. W innym miejscu stwierdził, że to „okraszona przeciekami prowokacja”.
Coraz częściej i inni politycy PO przekonują, że mieliśmy do czynienia nie z aferą, ale z tak zwaną aferą. Bardzo też chętnie miast słowa „afera” używają określenia „prowokacja CBA wobec...” premiera, rządu, PO itd.
[wyimek]Mamy do czynienia z manipulacją semantyczną. Zamiast afery jest niby-afera - Wojciech Jabłoński, politolog[/wyimek]
– Widać wyraźnie, że to, jak o całej sprawie będzie się mówiło, jest dla premiera niesłychanie ważne. Dlatego sam stara się nadawać ton – mówi „Rzeczpospolitej” dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. I przypomina, że do tej pory w podobny sposób o aferze wypowiadali się nieliczni politycy PO, m.in. wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski, który nazywał ją PiS-owską hucpą wymyśloną przez CBA.
Na początku października politycy PO mówili o poważnym problemie, a niektórzy nawet o największym kryzysie, odkąd PO objęła władzę, teraz jednak starają się sprawę bagatelizować.