Bartosz Arłukowicz (Lewica) uważa, że posłów PiS należało przesłuchać w czwartek. Wówczas w piątek Sejm mógłby przywrócić ich do komisji. Propozycja nie została uwzględniona.
– Najpierw powinniśmy zapoznać się ze wszystkimi dokumentami, które dotyczą ich zaangażowania w prace nad ustawą hazardową – twierdzi Sławomir Neumann z PO. To natomiast zależy od tego, kiedy posłowie z komisji otrzymają certyfikaty uprawniające do przeglądania ściśle tajnych dokumentów. – Powinniśmy je dostać lada dzień, więc wezwanie byłoby możliwe między świętami a Nowym Rokiem – dodaje Neumann.
– Przed komisją jestem gotowa stawić się choćby w nocy. Byle nie w samą Wigilię – deklaruje Beata Kempa. Również Zbigniew Wassermann zapewnia, że stawi się przed komisją. Od efektów tego przesłuchania zależy, czy posłowie PiS wrócą do grona sejmowych śledczych. Posłowie PO zastrzegają bowiem, że wcale nie jest to przesądzone.
Wiceszef klubu PO Janusz Palikot uważa natomiast, że gdyby po złożeniu zeznań przez posłów PiS okazało się, że ich wykluczenie nie miało wystarczającego uzasadnienia, szef komisji Mirosław Sekuła powinien ponieść tego konsekwencje.
Na razie prace hazardowej komisji śledczej cały czas pozostają w zawieszeniu. Od terminu przesłuchania Kempy i Wassermanna zależy bowiem także, kiedy PiS będzie mógł wskazać swoich przedstawicieli do komisji, by znów pracowała w pełnym składzie. Zdaniem Arłukowicza wszystko to sprawia, że nie ma już szans na odblokowanie prac komisji przed Nowym Rokiem. Opozycja podkreśla, że PO konsekwentnie realizuje założony wcześniej scenariusz paraliżu prac komisji. Franciszek Stefaniuk z PSL uważa zaś, że komisja powinna już teraz wystąpić do Sejmu o odstąpienie od wyznaczonego wcześniej terminu prac.