Fatalna sytuacja państwowej spółki górniczej, której kłopoty zaczęły się na długo przez epidemią, może odbić się na wynikach w wyborach prezydenckich. To ogromny elektorat, o który dba prezydent Andrzej Duda. PiS się obawia, że źle rozegrana sprawa z górnikami, od których zarząd spółki wraz z właścicielem, czyli ministrem aktywów państwowych, żąda zgody na 20-procentową obniżkę płac kosztem jednego dnia pracy, może przekreślić reelekcję Dudy. W Polskiej Grupie Górniczej pracuje blisko 40 tys. górników, do tego trzeba doliczyć firmy okołogórnicze i rodziny. Szacuje się, że chodzi o 100 tys. osób, czyli potencjalnych wyborców.
Tym bardziej że tuż przed majówką zarząd Taurona Wydobycie dogadał się z górnikami na obniżkę płac i ograniczenie wydobycia. Wicepremier Jacek Sasin napisał na Twitterze z przekąsem: „Żałuję, że w innej górniczej spółce nie widzimy podobnego zaangażowania i determinacji". Tauron sięgnie po pakiet osłonowy z rządowej tarczy. Związkowcy PGG nie chcą o tym słyszeć bez planu naprawczego spółki. – Chcemy wiedzieć, czy rząd ma plan jak postawić na nogi tę spółkę, czy tylko wymusi na nas obniżkę pensji, a potem zlikwiduje kopalnie, o czym już słyszymy – wskazuje Bogusław Ziętek, szef WZZ Sierpień 80. Jak twierdzi, chodzi m.in. o wszystkie rudzkie kopalnie, Bolesław Śmiały, Sośnica czy Wujek. – Zlikwidują 20–25 tys. miejsc pracy – wylicza szef Sierpnia 80.
Oficjalnie zarząd Polskiej Grupy Górniczej na czwartkowym spotkaniu z 13 centralami związkowymi zapewnił pracowników, że „wypłata majowa nie jest zagrożona". Z drugiej strony przyznał, że przestał regulować składki ZUS i zaliczki na podatek PIT od 40 tys. pracowników. Sytuacja spółki jest zła – po kwartale tego roku strata na działalności ma wynieść 250 mln zł. Przeciętna pensja w PGG (z trzynastkami i czternastkami) wynosi dziś po lutowych podwyżkach ok. 7,8 zł brutto, a więc na rękę to ok. 5,7 tys. zł. Łatwo wyliczyć, że średnio z 40 tys. pracowników niezapłacenie ZUS oraz podatku do skarbówki daje 80 mln zł, a więc tyle brakuje spółce do domknięcia budżetu na wynagrodzenia. Taka decyzja byłaby niemożliwa bez zgody właściciela, czyli ministerstwa aktywów państwowych. Czy ją otrzymał? „Za politykę i decyzje związane z funkcjonowaniem spółki podejmuje i bierze odpowiedzialność jej Zarząd. W sprawie szczegółów dotyczących tej sprawy proszę o kontakt z PGG" – odpisał nam resort. Tomasz Głogowski, rzecznik spółki, potwierdził, że „PGG złożyła wnioski o przesunięcie podatków" i czeka na odpowiedź.
Jerzy Markowski, były wiceminister górnictwa uważa jednak, że to uczciwsze niż sięganie po publiczne pieniądze. – Te pieniądze wcześniej czy później będzie musiała zapłacić – dodaje.
Z nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej" wynika, że w weekend na Nowogrodzkiej (siedziba PiS) doszło do awantury, którego celem był minister Sasin. – Poszło głównie o Pocztę i przygotowanie do wyborów. Kaczyński się wściekł, że to tak wygląda, że to nie jest przygotowane. A odpowiada za to Sasin. Miała być natychmiastowa dymisja, ale za szefem aktywów państwowych wstawił się premier Morawiecki. Tłumaczył, że wywoływanie kolejnego konfliktu politycznego, kiedy mamy już gospodarczy, nie jest dobre – mówi nam nasz informator. Drugim powodem pretensji była właśnie patowa sytuacja w górnictwie.