Serafin: jazda, jazda, jazda

Nie rozumiał, dlaczego nikt z PSL nie chciał tydzień po ujawnieniu taśm przyjść na jego urodziny

Publikacja: 28.07.2012 10:00

Po ujawnieniu taśm z wynurzeniami Władysława Łukasika, byłego prezesa Agencji Rynku Rolnego, po Warszawie krążył dowcip, że Władysław Serafin powinien dostać nominację do Oscara: za reżyserię, scenariusz i najlepszą rolę drugoplanową. Serafinowi jednak nie było do śmiechu. Skala rozpętanej afery taśmowej zupełnie go przerosła. Tuż przed ujawnieniem przez „Puls Biznesu" treści rozmowy, podczas której Łukasik opowiada o nepotyzmie polityków PSL i wyciąganiu publicznych pieniędzy, Serafin wielokrotnie wydzwaniał do redakcji, próbując zablokować publikację. Groził, że coś sobie zrobi i wszyscy będą musieli przyjść na jego pogrzeb.

A po publikacji był w całkowitej emocjonalnej rozsypce.

– Zwyczajnie bał się konsekwencji tego, co narobił – mówi osoba, która dobrze go zna.

I słusznie. Nagranie, które zarejestrowała ukryta kamera, wywołało polityczną burzę. Do dymisji został zmuszony minister rolnictwa Marek Sawicki. Ludowcy do dziś nie mogą się otrząsnąć z ciosu, jaki otrzymali od Serafina, który teraz wszem i wobec deklaruje swoje przywiązanie do zielonej koniczynki. Nic to nie daje. Podobnie jak rozpaczliwe telefony, które szef Kółek Rolniczych wykonywał do kolegów partyjnych. Większość po prostu nie odbierała, a ci, którzy niechcący odebrali, nie chcieli z nim rozmawiać.

– W PSL już raczej nie ma czego szukać – mówią twardo.

Łamistrajki z kółek

– Nie wiem, dlaczego wszyscy chcą zabić Serafina, przecież te taśmy ujawniły to, co było powszechnie wiadome – mówi Wojciech Mojzesowicz, wieloletni poseł, a dziś rolnik. – Na posiedzeniach Sejmowej Komisji Rolnictwa nieraz mówiliśmy, co się wyprawia w Elewarze. Nawet posłowie PO byli oburzeni, że Donald Tusk całkowicie oddał kontrolę nad rolnictwem ludowcom, a oni się tak panoszą.

Według Mojzesowicza Serafin to człowiek prostolinijny, który stoczył prawdziwą walkę z Januszem Maksymiukiem o Kółka Rolnicze.

– I?gdyby nie on, to Kółek by dziś nie było – mówi były polityk. – Choć z drugiej strony jest to związek upolityczniony i mocno uzależniony od ministra rolnictwa.

W czym się przejawia owo upolitycznienie? Według Mojzesowicza w tym, że Kółka nie przystąpiły do tegorocznego protestu rolników w Bydgoszczy. – Zachowali się po prostu jak łamistrajki – mówi Mojzesowicz, współorganizator protestu.

62-letni Serafin zaczynał karierę polityczną w Związku Młodzieży Wiejskiej. – Zwróciłem uwagę, że był mocno lewicujący – opowiada Krzysztof Janik z SLD, który również działał w ZMW.

Nic dziwnego, że w czasach PRL Serafin należał do PZPR, a w Sejmie kontraktowym zasiadał w Parlamentarnym Klubie Lewicy Demokratycznej. Józef Oleksy wspomina go jako człowieka energicznego, który szybko się?uczył.

– Zamęczał mnie opowieściami o potędze Kółek Rolniczych, w którą powątpiewałem, bo sam byłem posłem z okręgu rolniczego i nie widziałem, by ta organizacja odgrywała istotną rolę – opowiada wiceszef SLD.

Gdy Serafin na poważnie zajął się Kółkami, porzucił lewicę i wstąpił do PSL. A gdy rozpoczęły się starania o przystąpienie Polski do UE, szybko zorientował się w możliwościach, jakie daje przynależność do wspólnej Europy.

– Otworzył w Brukseli biuro i było ono naprawdę bardzo okazałe, w samym centrum miasta, naprzeciwko hotelu Sheraton. Niejedna organizacja prawnicza nie miała tak reprezentacyjnego przedstawicielstwa jak Kółka – opowiada Oleksy. – Byłem kiedyś u niego. Biuro miało ogromny taras, na którym Serafin organizował grilla, zaśmierdzając samo centrum Brukseli i Sheratona – śmieje się polityk lewicy.

Jeszcze w 2008 r. Kółka Rolnicze miały markę, bo zorganizowały 38. Światowy Kongres Rolników. W Polsce taka impreza odbywała się po raz pierwszy, więc na organizatorów spadł duży splendor. Nasi rozmówcy z PSL twierdzą jednak, że Serafin nie zdobył sponsorów i impreza finansowo rozłożyła go na łopatki.

– Kółka są w nieustannych tarapatach finansowych, podobnie zresztą jak inne związki rolnicze – mówi Mojzesowicz. – Żyją z organizowania kolonii letnich dla dzieci ze wsi, które dotuje KRUS.

W PSL można jednak usłyszeć, że do tych kłopotów przyczynił się?sam Serafin, bo miał milion pomysłów na znakomite biznesy, z których mało co wychodziło – księgowy był z niego nie najlepszy. – Nawet kolonie, które organizowały Kółka, były najgorsze ze wszystkich – mówi polityk Stronnictwa.

TVR jak TVN

Dzieckiem i największą dumą Serafina jest rolnicza telewizja, której jest współwłaścicielem. – Kiedyś poszedł do Marka Sawickiego. Chciał pochwalić się swoją telewizją, ile robi dla dobra rolników, jaka jest potrzebna. Włączył telewizor i na ekranie pojawiło się zdjęcie krowy – opowiada znajomy Serafina. – Bo TVR nie wypełnia całego czasu programami i czasem po prostu wiszą tam zdjęcia krów czy kaczek.

Serafin był jednak przekonany o ogromnych możliwościach tego medium. Podczas ubiegłorocznej Wigilii w swojej telewizji roztaczał piękne wizje rozwoju i perspektywy.

– Zachowywał się, jakby był właścicielem co najmniej TVN, a nie niszowej telewizji rolniczej. On naprawdę wierzył w swoją potęgę – mówi nasz rozmówca.

Tymczasem po aferze taśmowej stacja musiała się od niego odciąć. Prezes TVR Tomasz Siołek wydał komunikat, że „do wyjaśnienia sprawy pan Władysław Serafin postanowił zawiesić swoje członkostwo w radzie nadzorczej".

O mocarstwowych aspiracjach Serafina mówią niemal wszyscy nasi rozmówcy. Opowiadają też, że tuż po pamiętnej konferencji prasowej Serafin był zachwycony tym, że „tak dobrze wypadł w mediach".

– Do czasu, aż ktoś nie uświadomił mu, że wszyscy się z tych jego występów śmieją, a ludowcy są wręcz wściekli. Wtedy popadł w przygnębienie – mówi nasz rozmówca. – Zresztą po ujawnieniu taśm ta zmienność nastrojów mu się pogłębiła.

Znaną słabostką Serafina jest także skłonność do zakrapianych imprez. Jego znajomi opowiadają, jak na pewnej uroczystości urodzinowej goście wygłaszali toasty. Każdy mówił kilka zdań. Tymczasem Serafin wstał i mocno już rozbawiony zawołał: jazda, jazda, jazda!

Po ujawnieniu taśm z wynurzeniami Władysława Łukasika, byłego prezesa Agencji Rynku Rolnego, po Warszawie krążył dowcip, że Władysław Serafin powinien dostać nominację do Oscara: za reżyserię, scenariusz i najlepszą rolę drugoplanową. Serafinowi jednak nie było do śmiechu. Skala rozpętanej afery taśmowej zupełnie go przerosła. Tuż przed ujawnieniem przez „Puls Biznesu" treści rozmowy, podczas której Łukasik opowiada o nepotyzmie polityków PSL i wyciąganiu publicznych pieniędzy, Serafin wielokrotnie wydzwaniał do redakcji, próbując zablokować publikację. Groził, że coś sobie zrobi i wszyscy będą musieli przyjść na jego pogrzeb.

Pozostało 90% artykułu
Polityka
Ukraina łączy Tuska i Macrona
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Sejmowa partia zmieniła nazwę. „Czas na powrót do korzeni”
Polityka
Stanisław Tyszka: Obecny rząd to polityka pełnej kontynuacji i teatr wojny
Polityka
Polscy żołnierze na Ukrainie? Jednoznaczna deklaracja Radosława Sikorskiego
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Nie będzie kredytu 0 proc. Chaos w polityce mieszkaniowej się pogłębia