Partie znalazły prosty i skuteczny sposób na efektowną działalność polityczną. Tyle że jest to działalność pozorowana.
I tak SLD na przemian z Ruchem Palikota prezentują kolejne ustawy światopoglądowe z góry skazane na porażkę, bo niedopracowane i często sprzeczne z konstytucją. Ale dzięki temu politycy z lewej strony sprawiają wrażenie, że nie odpuszczają kwestii in vitro czy związków partnerskich.
Marszałek Sejmu Ewa Kopacz z PO mimo druzgocących opinii Komisji Ustawodawczej wprowadza projekty do porządku obrad, aby uniknąć oskarżeń o „wkładanie ich do niszczarki". Następnie głosami m.in. posłów Platformy projekty i tak przepadają. Ale PO może podkreślać, że to decyzja całego Sejmu, a prawica (PiS i Solidarna Polska) poutyskiwać na moralną degrengoladę lewicy.
Powyższy scenariusz prawdopodobnie zostanie powtórzony na najbliższym posiedzeniu Sejmu w przyszłym tygodniu. W porządku obrad przewidziano bowiem pierwsze czytanie projektu SLD o powołaniu rzecznika ds. przeciwdziałania dyskryminacji.
Jest to punkt sporny, więc o tym, czy ostatecznie projekt trafi do dalszego procedowania, zadecyduje głosowanie całego Sejmu.