Niedawne głosowanie w Sejmie w sprawie ustawy zaostrzającej przepisy dotyczące aborcji popartej przez część polityków PO pokazało, że coraz większą siłę w partii Donalda Tuska stanowi frakcja konserwatywna. Teraz pokerowym zagraniem w sprawie legalizacji in vitro lider PO próbuje wzmocnić partyjne lewe skrzydło i doprowadzić do zrównoważenia sił.
– Tusk, mówiąc potocznym językiem, w sprawie niepolitycznej, ale fundamentalnej, światopoglądowej zdecydował się pojechać po bandzie – ocenia w rozmowie z „Rz" dr Jacek Kloczkowski, politolog. – Jeśli konserwatywna część posłów PO traktuje poważnie idee i zasady, które głosi, to takie działania szefa rządu mogą wzniecić poważny wewnętrzny konflikt w PO – dodaje.
Podczas pobytu w Brukseli premier Donald Tusk zapowiedział, że jeśli w sprawie in vitro w Sejmie panować będzie polityczny klincz, to on zdecyduje o załatwieniu sprawy „szybką ścieżką administracyjną", a rząd sam wyda odpowiednie decyzje za pomocą rozporządzenia.
– Żeby przynajmniej opisać procedurę tak, aby nie było wątpliwości, na przykład decyzją ministra zdrowia – powiedział szef rządu. I zaznaczył, że już w tym tygodniu będzie rozmawiał na ten temat z ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem.
Wystąpienie premiera Tuska już wywołało burzę. Skrytykowały go opozycyjne PiS i Solidarna Polska.?– Jeśli takie sprawy reguluje za pomocą rozporządzeń, to któregoś dnia możemy się dowiedzieć, że Donald Tusk jest dożywotnim premierem – mówił w sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas spotkania z mieszkańcami Kielc.