Nominacja wojewody Jabłońskiego, który dotąd był lokalnym politykiem (m.in. marszałkiem lubuskim, wiceburmistrzem Słubic), zaskoczyła wielu działaczy PO. Od 1 kwietnia będzie odpowiadał m.in. za bezpieczeństwo i porządek publiczny, w tym nadzór nad policją. Z wykształcenia jest germanistą.
– Zawsze dbał o dobry piar, a w MSW potrzeba ludzi niezwiązanych z generałami. Taką politykę wyznają Tusk, Siemoniak, Cichocki, a teraz Sienkiewicz (nowy szef MSW – red.) – zdradza wysoko postawiony polityk PO.
Z informacji „Rz" wynika, że Jabłoński zawdzięcza stanowisko Michałowi Boniemu, ministrowi administracji i cyfryzacji. Początkowo przymierzano go nawet do funkcji wiceministra w tym resorcie.
– Jego „awans" ma uspokoić region przed wyborami w partii – mówi „Rz" członek zarządu PO. Przeniesienie Jabłońskiego do Warszawy to efekt trwającej od ubiegłego roku w rządzącej w Lubuskiem Platformie wojny między działaczami. Donoszą na konkurentów do prokuratury, robią sobie nawzajem czarny piar w partii. Uchwały sejmiku zaskarżane są do sądu. – Dlatego Tusk zgodził się, by Jabłońskiemu dać kopniaka w górę do przebudowywanego MSW – dodaje informator „Rz".
– To rywalizacja, która uciekła spod kontroli – mówił nam swego czasu Leszek Turczyniak, członek zarządu PO w Lubuskiem oraz były komisarz w Gorzowie Wielkopolskim, który objął władzę w efekcie afery związanej z pompowaniem kół w partii.