PSL nie chce być przystawką

Tak złych relacji pomiędzy premierem a wicepremierem nie było od czasów sporów Kaczyńskiego z Lepperem.

Publikacja: 22.04.2013 01:01

PSL nie chce być przystawką

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Najpierw zdziwiony był premier Donald Tusk. 5 kwietnia mówił o podpisaniu gazowego memorandum z Gazpromem: – Memorandum? Ja nic nie wiem.

Potem zdziwiony był wicepremier Janusz Piechociński. W piątek, 19 kwietnia, mówił po prezentacji rządowego raportu w sprawie gazu i odwołaniu ministra skarbu: – Dymisja? Ja nic nie wiem.

To widowiskowy dowód na to, że współpraca między premierem z Platformy a jego nowym zastępcą z PSL mocno szwankuje. Od kiedy Piechociński nieoczekiwanie wygrał z Waldemarem Pawlakiem wybory na szefa PSL, a potem zastąpił go w rządzie, relacje premiera z wicepremierem przypominają grę w chowanego. Tuż po wygranych wyborach na szefa PSL Janusz Piechociński zostaje zmuszony przez premiera Donalda Tuska, aby wszedł do rządu. Wcześniej Piechociński głosił, że chce się skupić na partii i do ministerstwa się nie wybiera. W dniu rządowej nominacji spotykamy Piechocińskiego w Sejmie.

– Premier pana ograł – zauważamy.

– Spokojnie, spokojnie. Nie wie pan, jak wyglądała nasza rozmowa.

– Ale efekt jest taki, jakiego chciał Tusk: musi pan wejść do rządu.

– I dobrze. Mam najlepsze przygotowanie, aby zostać wicepremierem odpowiedzialnym za gospodarkę.

Czas pokazał, że takie wzajemne ogrywanie się to stały element relacji Tuska i Piechocińskiego. By pozbawić Piechocińskiego złudzeń, premier szybko awansował na głównego wicepremiera Jacka Rostowskiego, ministra finansów. Piechociński był tą decyzją zaskoczony i poniżony, tym bardziej że Rostowski jest powszechnie znienawidzony w PSL.

Wcześniej Tusk zrzucił na Piechocińskiego odpowiedzialność za łagodzenie skutków masowych zwolnień w fabryce Fiata w Tychach, mimo że lider PSL nie ma nic wspólnego z błędami popełnionymi przez rząd w tej sprawie w minionej kadencji.

Potem pojawiły się pretensje Tuska do Piechocińskiego, gdy dwóch posłów PSL zagłosowało za odwołaniem ministra transportu.

A kulminacją szorstkiej koalicyjnej przyjaźni stała się awantura o gazowe memorandum z Gazpromem. Piechociński był w Petersburgu w dniu, w którym EuRoPol Gaz podpisał memorandum z Gazpromem w sprawie budowy gazociągu na Słowację omijającego Ukrainę.

Kryzys w koalicji: Piechociński grozi odejściem z rządu

W rozmowie z „Rz" Piechociński przyznaje, że między nim a premierem doszło wówczas do „nerwowej rozmowy". – Wytłumaczyłem premierowi, że zastępowałem go w Petersburgu. A więc to on mógł się znaleźć w takiej sytuacji jak ja. Przedstawiciele spółek gazowych narozrabiali, a potem próbowali zrzucić odpowiedzialność na polityków. Ja nie byłem przy podpisaniu memorandum.

– Ale przyzna pan, że wygląda to dziwnie, że nie wiedział pan o dymisji ministra skarbu za to memorandum.

Lider ludowców ostrzega, że nie będzie malowanym wicepremierem w rządzie PO-PSL

– Ani w czwartek, ani w piątek przed dymisją nie mogliśmy się spotkać z premierem. Uzgodniliśmy telefonicznie, że jeśli raport szefa MSW o okolicznościach podpisania memorandum wskaże na odpowiedzialność przedstawicieli Platformy, to premier sam to załatwi. Ja miałem zostać włączony w wypadku, gdyby odpowiedzialność miał ponieść przedstawiciel PSL.

– Z PSL to tylko pan wchodził w grę. Wśród polityków Platformy powszechne jest przekonanie, że ocalił pan głowę tylko dlatego, że jest pan liderem partii koalicyjnej, przez co jest pan właściwie nietykalny.

– Niech sobie opowiadają, co chcą. Żaden nie czytał ani memorandum, ani rządowego raportu w tej sprawie.

Tyle że – według informacji „Rz" – premier także Piechocińskiemu nie pokazał rządowego raportu przed jego publikacją.

Wedle zapowiedzi premiera efektem gazowego skandalu może być budowa resortu energetyki lub powołanie pełnomocnika rządu w tym obszarze. To zostało odebrane jako próba ogrania Piechocińskiego, bo do tej pory nadzór nad energetyką spoczywał w jego rękach. – W praktyce już od dawna to nie politycy PSL ponoszą odpowiedzialności za energetykę, więc nie traktuję zapowiedzi premiera jako osłabienia mojej pozycji w rządzie – mówi Piechociński.

Sam Piechociński także nie zasypia gruszek w popiele. W swym resorcie zmarginalizował politycznego nadzorcę z Platformy, wiceministra Tomasza Tomczykiewicza. Nie kryje też dystansu wobec niektórych ministrów Platformy. O niedawnym spotkaniu klubu PSL ze Sławomirem Nowakiem opowiada z przekąsem: – Minister Nowak jest sprawnym opowiadaczem. A poza tym? Oświadczył nam, że posłowie nie powinni się spotykać z przedstawicielami spółek Skarbu Państwa. Paru posłów się wkurzyło, bo w sprawie niektórych spółek, choćby Polskich Kolei Linowych, mają masę próśb o interwencję.

– Wygląda na to, że współpraca między panem a premierem i ministrami Platformy się nie układa, mówiąc najoględniej, dobrze – zauważamy.

– Uzgodniliśmy z premierem, że każdy z nas ma swoją polityczną pulę resortów i stanowisk, w których ma wolną rękę – odpowiada Piechociński.

Rzeczywiście, Tusk i Piechociński zachowują się tak, jakby mieli swoje własne, udzielne rządy. Zaś koalicja wygląda w tej chwili raczej jak zlepek interesów premiera i wicepremiera, a nie jedna drużyna.

Ale i u Piechocińskiego, i w PSL narasta poczucie frustracji. Ludowcy zaczynają się czuć niczym przystawka w karcie dań premiera.

Rozmowę z „Rz" Piechociński kończy emocjonalną deklaracją: – Ja nie wzniecam co tydzień nowych konfliktów. Nie biegam z wiaderkiem z szambem – mówi o ciosach, które dostaje od polityków Platformy. – Wygląda na to, że kolejna fala kryzysu będzie dramatyczna. Jeśli moje pomysły nie będą honorowane, to odejdę. Nie zamierzam być malowanym wicepremierem – grozi.

Najpierw zdziwiony był premier Donald Tusk. 5 kwietnia mówił o podpisaniu gazowego memorandum z Gazpromem: – Memorandum? Ja nic nie wiem.

Potem zdziwiony był wicepremier Janusz Piechociński. W piątek, 19 kwietnia, mówił po prezentacji rządowego raportu w sprawie gazu i odwołaniu ministra skarbu: – Dymisja? Ja nic nie wiem.

Pozostało 95% artykułu
Polityka
Hołownia: Polskie zaangażowanie na Ukrainie tylko pod parasolem NATO
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Wybory prezydenckie. Sondaż: Kandydat Konfederacji goni czołówkę, Hołownia poza podium
Polityka
Prof. Rafał Chwedoruk: Na konflikcie o TVN i Polsat najbardziej zyska prawica
Polityka
Pablo Morales nie zaszkodził PO. PKW nie zakwestionowała wydatków na rzecz internauty
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora