Zabójstwo, kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości, usiłowanie utrudniania postępowania karnego, rozbój i oszustwo – z tych paragrafów skazanych było pięć osób, które w połowie kwietnia ułaskawił prezydent Bronisław Komorowski. W porównaniu z poprzednikami, można go jednak uznać za surowego prezydenta. O wiele częściej ułaskawiali Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski.
W samym kwietniu oprócz ułaskawienia pięciu osób Komorowski odmówił takiego prawa 40 skazanym. Ze statystyk, do których dotarła „Rz", wynika, że w ciągu trzech lat bycia prezydentem, a wcześniej sprawując jego obowiązki, Komorowski zastosował prawo łaski w 219 przypadkach i odmówił go 971 razy.
Oprócz zabójców i oszustów wśród ułaskawionych byli też m.in. fałszerze i złodzieje. Jednak pozytywnie odpowiada on jedynie na 18 proc. rozpatrywanych przez siebie wniosków, podczas gdy Wałęsa robił to w 89 proc. przypadków, a Kwaśniewski – 62 proc. Różnicę widać też w liczbach rzeczywistych. Wałęsa ułaskawił 3454 osoby, a Kwaśniewski – 4289.
Bronisław Komorowski ułaskawia równie rzadko jak Lech Kaczyński, który uchodził za surowego prezydenta. Podobnie jak Komorowski, korzystał z tego prawa w odniesieniu do ok. 18 proc. wniosków. Choć co innego obiecywał w kampanii wyborczej, odmówił np. Arturowi Brylińskiemu, pierwowzorowi jednego z bohaterów filmu „Dług", skazanemu za zabójstwo prześladujących go gangsterów. Ogólnie ułaskawił jedynie 201 skazanych.
Dlaczego Komorowski rzadko sięga po prawo łaski? Jego kancelaria tłumaczy, że kieruje się opiniami sądów i prokuratora generalnego, które są załączone do wniosków skazanych. – To praktyka stosowana przez pana prezydenta – przyznaje dyrektor biura prasowego jego kancelarii Joanna Trzaska-Wieczorek.