Właśnie ruszają wybory władz regionów Platformy Obywatelskiej – to będzie arena otwartej wojny między Donaldem Tuskiem a Grzegorzem Schetyną. Jakim wynikiem zakończy się ten pojedynek?
Jeszcze do niedawna ludzie Schetyny kierowali pięcioma regionami Platformy. Dziś pewniaków jest może ze trzech, w tym sam Schetyna.
W ciągu niespełna 4 lat Tusk pozbawił go wszelkich istotnych stanowisk i odarł z realnej władzy. Teraz Schetyna musi walczyć o przetrwanie. Najbliższe miesiące będą w tej rozgrywce kluczowe.
Człowiek do zadań specjalnych
Janusz Palikot wspominał w swej rozliczeniowej książce „Kulisy Platformy": „Te bliskie, wręcz przyjacielskie relacje między nimi były autentyczne. Tam była jakaś zażyłość w tym wszystkim, jakaś bliskość, wspólna energia. (...) Nie było wątpliwości, że w hierarchii po Donaldzie jest najwyżej. To z nim Tusk najczęściej rozmawiał w cztery oczy, czasem o sprawach, których z nikim innym nie poruszał".
Poznali się w 1990 r. Tusk wrócił właśnie z gastarbeiterki w Norwegii i rzucił się w wir przemian – jako dziennikarz wszedł do komisji likwidującej państwowego molocha prasowego RSW. Z kolei 27-letni Schetyna był dyrektorem w Urzędzie Wojewódzkim we Wrocławiu. – Pamiętam, jak z lekkością Tusk opowiadał mi, że musi się spotkać z przedstawicielem NATO. O megaproblemach mówił w taki sposób, jakby nie miał żadnych kompleksów. To mnie zaintrygowało – wspominał po latach Schetyna.