Wczorajsze posiedzenie zarządu PO, czyli ścisłych władz partii, poświęcone było widowiskowej porażce podczas wtorkowego głosowania nad uchyleniem immunitetu Mariusza Kamińskiego. Prokuratura chciała postawić byłemu szefowi CBA zarzuty przekroczenia uprawnień, ale teraz będzie musiała umorzyć postępowanie. Do obrony Kamińskiego rękę przyłożyła część parlamentarzystów PO. Przeciw uchyleniu jego immunitetu było siedmiu posłów, a 16 się wstrzymało.
W partii zawrzało, bo dla większości parlamentarzystów PO Kamiński to uosobienie IV RP, którą partia zwalcza. Spekulowano, że za porażkę zapłaci Rafał Grupiński, którego premier wyrzuci z szefostwa klubu parlamentarnego.
– W swym wystąpieniu podczas posiedzenia zarządu premier nie mówił o personaliach – opowiada „Rz" Grupiński, który zachował stanowisko.
Jednak zgodnie z decyzjami zarządu nadzór nad klubem przejmie nieformalny „zespół czworga" – poza Grupińskim będą w nim premier, marszałek Sejmu Ewa Kopacz oraz sekretarz generalny PO Paweł Graś. – Im bliżej wyborów, tym więcej będzie spraw kontrowersyjnych, które mogą nas dzielić, a przez to szkodzić partii. Ten zespół ma wychwytywać takie głosowania – opowiada jeden z członków zarządu.
Według Rafała Grupińskiego premier potępił zachowanie posłów, którzy obronili Kamińskiego, i stwierdził, że ich zachowanie szkodzi wizerunkowi Platformy. Ale żadnych kar nie zastosuje.