Premier nie tłumaczył się wczoraj posłom z rozmów, które jego ministrowie prowadzili na ujawnionych przez tygodnik „Wprost" nagraniach. Skupił się na przekonywaniu, że afera taśmowa jest efektem działań lobby obracającego surowcami z Rosji. – Nie wiem, jakim alfabetem jest pisany ten scenariusz, ale wiem, kto będzie beneficjentem chaosu i osłabienia naszego państwa – mówił.
Zobacz specjalny raport: Afera Taśmowa
I wskazywał konkretne tropy: – Dotychczasowa wiedza o zagrożeniu stabilności państwa w związku z aferą podsłuchową każe szczególnie mocno badać związki osób zaangażowanych w ten proceder ze środowiskami, które były aktywne w kwestiach gazowych. W tle jest też handel węglem zza wschodniej granicy na wielką skalę.
Według naszych informacji ze śledztwa rzeczywiście badany jest wątek handlu surowcami ze Wschodem. Zatrzymany we wtorek biznesmen Marek Falenta, który usłyszał już zarzuty w związku z nagrywaniem prominentnych gości restauracji, jest właścicielem firmy handlującej rosyjskim węglem. – Wygląda na to, że chodziło o zemstę grupy biznesmenów na rządzie. Części za to, że próbuje on ograniczyć import węgla z Rosji, a części, bo została odsunięta od intratnych posad i kontraktów – mówi w rozmowie z „Rz" jedna z osób zaangażowanych w śledztwo.
Ale zarzeka się: – Nie mamy podstaw sądzić, że w tle tej afery są działania rosyjskich specsłużb.