We wczorajszym bloku głosowań sejmowa większość musiała bronić się dwa razy.
O ile jednak odrzucenie zgłoszonego przez PiS konstruktywnego wotum nieufności nie sprawiło jej żadnej trudności, o tyle problem pojawił się przy drugim wniosku największej partii opozycyjnej. Przed głosowaniem nad wotum nieufności dla Sienkiewicza nieoczekiwanie na mównicę wszedł były lider PSL Waldemar Pawlak. Ku zaskoczeniu części polityków jego ugrupowania, w tym wicepremiera Janusza Piechocińskiego, z sejmowej mównicy padły mocne zarzuty pod adresem koalicjanta.
Pawlak zasugerował, że PO próbuje wymusić lojalność PSL w tym głosowaniu przy pomocy służb specjalnych. Jego zdaniem taki był cel czwartkowego przeszukania pokoju szefa Klubu PSL Jana Burego, w czasie gdy ludowcy spotkali się z Sienkiewiczem.
– Czy nie należy tego wyjaśnić, aby głosowanie (w sprawie odwołania szefa MSW) nie odbywało się pod zastraszeniem, pod swego rodzaju szantażem? Powinno na tym zależeć i koalicji, i opozycji. Panu premierowi chyba nie zależy na tym, żeby minister się utrzymał głosami posłów, którzy są zastraszani – mówił rozemocjonowany Pawlak.
Zaproponował, by Sejm odłożył głosowanie do 22 lipca. W tym czasie prokurator generalny Andrzej Seremet i premier Donald Tusk (jako zwierzchnik CBA) mieliby przedstawić informację na temat tego, jak poważne są zarzuty wobec Burego i czy będzie on oskarżony.