Zagrożone dane posłów

Politycy będą mogli odkupić sejmowe tablety. Po to, by ich informacje nie trafiły w niepowołane ręce.

Publikacja: 29.08.2014 02:00

Tablety posłowie otrzymali w 2012 roku w ramach oszczędności. Mogą na nich czytać np. druki sejmowe,

Tablety posłowie otrzymali w 2012 roku w ramach oszczędności. Mogą na nich czytać np. druki sejmowe, które nie są drukowane

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Kancelaria Sejmu wyposażyła wszystkich posłów w tablety w 2012 roku. Celem było zmniejszenie kosztów zakupu papieru na potrzeby tzw. druków sejmowych.  Posłowie, zamiast w tradycyjnej formie, zaczęli je otrzymywać drogą elektroniczną, co daje pół miliona oszczędności rocznie. Z użyciem tabletów mogą też głosować podczas niektórych posiedzeń komisji.

Kadencja kończy się w przyszłym roku, a Kancelaria  Sejmu już teraz w budżecie zapisała 1,5 mln zł na zakup nowych urządzeń. Nie chce ich jednak wymienić tylko ze względu na starzenie się sprzętu. Urzędnicy obawiają się, że nowo wybrani posłowie będą mogli odzyskać dane poprzednich użytkowników, by ich skompromitować. Jak to możliwe? Jak wyjaśnia Damian Kowalczyk, główny specjalista laboratorium informatyki śledczej Mediarecovery, zwykłe usunięcie danych nie musi oznaczać ich trwałego skasowania.

– W najnowszych iPadach z nowym oprogramowaniem danych na 99 procent nie można odzyskać. Jednak taka możliwość istnieje w przypadku wcześniejszych modeli, takich jak ten, z którego korzystają parlamentarzyści – tłumaczy.

Dodaje, że taka usługa kosztuje nawet kilka tysięcy złotych, a cena zależy od tego, czy użytkownik chce odzyskać wszystkie dane czy tylko ich część. – Prościej jest odtworzyć określone typy plików, np. zdjęcia – mówi Kowalczyk.

Czy posłowie rzeczywiście przechowują w pamięci urządzeń poufne lub prywatne dane?

– Tablety kupiono do czytania druków sejmowych, jednak posłowie zazwyczaj używają ich do celów niezwiązanych z pracą w parlamencie – mówi „Rz" Marek Poznański z Twojego Ruchu. – Niektórzy oddali je dzieciom lub wnukom. Inni wykorzystują je do zamieszczania informacji w serwisach społecznościowych i przeglądania prywatnej poczty, zapisując w pamięci wszystkie hasła – opowiada.

Dlatego Kancelaria Sejmu pracuje nad możliwością odkupienia przez posłów tabletów z końcem kadencji Sejmu. W 2012 roku każdy kosztował 3,5 tys. złotych, jednak teraz byłyby oferowane po cenie rynkowej typowej dla używanych urządzeń. Kancelaria przewiduje, że na takie rozwiązanie zdecyduje się większość polityków, bo w  2015 r. nowych tabletów chce kupić pięćset.

– O takiej możliwości szefostwo kancelarii mówiło na spotkaniu z prezydium Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich – informuje wiceprzewodniczący komisji Jerzy Budnik z PO. Dodaje, że podobne rozwiązanie od lat funkcjonuje też w przypadku sprzętu komputerowego, którego posłowie używają w swoich biurach poselskich. Za pieniądze podatnika są wyposażani w stacjonarne komputery i drukarki. Jednak ich właścicielem nie jest Kancelaria Sejmu, ale firma oferująca usługi na rzecz posłów. Inny status prawny mają tablety, będące mieniem Skarbu Państwa.  Dlatego sejmowi urzędnicy sprawdzają, czy odsprzedaż sprzętu jest możliwa również tutaj.

To nie pierwszy raz, gdy w Sejmie pojawiają się wątpliwości odnośnie do bezpieczeństwa danych przechowywanych na tabletach. W 2012 roku o „inwigilacji" mówił rzecznik SLD Dariusz Joński. Jak relacjonował w mediach, po tym jak zgubił swoje urządzenie, sejmowi informatycy zaoferowali mu zgranie wszystkich danych z tabletu na płytę.

– Zapaliła mi się wtedy czerwona lampka. Dane z tabletów posłów są kopiowane i przechowywane – alarmował.

Dziś mówi, że „zakup tabletów był dobrym pomysłem", pod warunkiem że posłowie potrafią się z nimi obejść.

– Powinni zostać lepiej przeszkoleni pod kątem tego, co można przechowywać w ich pamięci. Sprzęt, który nie jest specjalistyczny i który można kupić go w każdym sklepie, nigdy nie gwarantuje pełni bezpieczeństwa – zaznacza polityk SLD.

Kancelaria Sejmu wyposażyła wszystkich posłów w tablety w 2012 roku. Celem było zmniejszenie kosztów zakupu papieru na potrzeby tzw. druków sejmowych.  Posłowie, zamiast w tradycyjnej formie, zaczęli je otrzymywać drogą elektroniczną, co daje pół miliona oszczędności rocznie. Z użyciem tabletów mogą też głosować podczas niektórych posiedzeń komisji.

Kadencja kończy się w przyszłym roku, a Kancelaria  Sejmu już teraz w budżecie zapisała 1,5 mln zł na zakup nowych urządzeń. Nie chce ich jednak wymienić tylko ze względu na starzenie się sprzętu. Urzędnicy obawiają się, że nowo wybrani posłowie będą mogli odzyskać dane poprzednich użytkowników, by ich skompromitować. Jak to możliwe? Jak wyjaśnia Damian Kowalczyk, główny specjalista laboratorium informatyki śledczej Mediarecovery, zwykłe usunięcie danych nie musi oznaczać ich trwałego skasowania.

Polityka
Lewica wybrała swoją kandydatkę na prezydenta
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Czarne chmury nad ministrem Wieczorkiem. Nawet wniosek PiS niewiele może już zmienić
Polityka
Sondaż: Jak zmieniło się zdanie Polaków o Nawrockim, gdy został kandydatem PiS?
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię