Afera Ryanair, o której jako pierwszy poinformował "Fakt", może zakończyć polityczne kariery Adama Hofmana, Mariusza Antoniego Kamińskiego i Adama Rogackiego.
O co w niej chodzi? Tabloid kilka dni temu ujawnił, że podczas lotu posłów do Madrytu doszło do awantury. Brały w niej udział żony Hofmana, Kamińskiego oraz towarzyszącego posłom europosła PiS Dawida Jackiewicza. Piły one na pokładzie prywatny alkohol, czego Ryanair zabrania. Po zwróceniu im uwagi przez hiszpańską stewardessę, nie chciały oddać trunków i zaczęły się z nią kłócić. Interweniować musiał kapitan. Po powrocie z Madrytu posłowie i ich żony przeprosili za swoje zachowanie.
Wydawało się, że afera przycichnie i zostanie przykryta przez ujawnienie nagrania z pobicia przez policję posła KNP Przemysława Wiplera. Tygodnik "Newsweek" dotarł jednak do informacji, że wyjazd posłów Hofmana, Kamińskiego i Rogackiego do Madrytu był służbowy i zapłaci za niego Kancelaria Sejmu. Politycy lecieli bowiem na posiedzenie komisji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, której są członkami. Żony posłów za swoją podróż zapłaciły z własnych środków.
Po tej informacji portal tvn24.pl ujawnił, że posłowie mieli jechać na posiedzenie samochodami. "Zwrócili się oni do marszałka Sejmu o zgodę na podróż własnymi autami. Z kasy Sejmu dostali kilkanaście tysięcy złotych" - czytamy w serwisie. Tymczasem lot tanią linią Ryanair to koszt kilkuset złotych. Kamiński próbował tłumaczyć, że plany posłowie zmienili w ostatniej chwili, a podróż samochodem nie wypaliła, bo zajęłaby za dużo czasu, którego w czasie kampanii wyborczej brakuje. - Po powrocie, precyzyjnie mówiąc w ostatni wtorek napisałem pismo, w którym poinformowałem władze Sejmu, że ostatecznie polecieliśmy samolotem. Oczywiście zadeklarowałem zwrot pełnej kwoty zaliczki - zapewniał.
Dlaczego we wtorek, gdy pytania aferę Ryanair zadał już "Fakt", a nie dzień wcześniej? - Byłem w Białymstoku, który odwiedzał prezes Jarosław Kaczyński - wyjaśniał tvn24.pl.