Do 14 listopada Kancelaria Sejmu na zagraniczne wyjazdy posłów wydała już ponad 8,6 mln zł – wynika z zestawienia udostępnionego przez marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego.
Podróże posłów Platformy kosztowały Sejm ponad 3,2 mln zł. Za wojaże parlamentarzystów PiS zapłaciliśmy 2,6 mln zł. Posłów tej partii jest najwięcej w pierwszej dziesiątce indywidualnych wyjazdów. Wśród nich oczywiście trójka z Madrytu: Adam Hofman, Mariusz A. Kamiński i Adam Rogacki. Ale liderem tej klasyfikacji jest poseł SLD. Tadeusz Iwiński na delegacje wydał prawie 403 tys. zł. Drugi na liście jest poseł Jan Dziedziczak z PiS, którego podróże kosztowały podatników ponad 211 tys. zł.
Spośród podróży Tadeusza Iwińskiego, który jest m.in. członkiem 15 międzynarodowych grup parlamentarnych i wiceszefem Komisji Spraw Zagranicznych, najdroższa była ta do Stanów Zjednoczonych. Pięciodniowy pobyt posła w Nowym Jorku, gdzie brał udział w 67. sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych, kosztował ponad 18 tys. zł.
Z kolei pobyt Jana Dziedziczaka w San Francisco i Waszyngtonie, również w 2012 roku, kosztował Sejm ponad 24 tys. zł.
Po 22 tys. zł parlament wydał w tym samym roku na podróż posłów Jerzego Wenderlicha (SLD) i Andrzeja Szejnfelda (PO) na Filipiny. Poseł Platformy to rekordzista najdroższego wyjazdu. Jego kilkudniowa podróż do Meksyku (2012) kosztowała ponad 27,5 tys. zł. Udział rok później Witolda Waszczykowskiego (PiS) w posiedzeniu jednej z komisji NATO w USA był tylko o 200 zł tańszy.