Korespondencja z Nowego Jorku
Republikanie, którzy teraz mają niewielką przewagę w Izbie Reprezentantów, obawiają się, że demokraci przejmą większość w wyborach połówkowych do Kongresu w listopadzie 2026 r. Zazwyczaj partia prezydenta sprawującego władzę w drugiej kadencji traci miejsca w Kongresie w wyborach połówkowych. Na dodatek jest realna szansa, że do wyborów Amerykanie zniechęcą się skutkami wojny handlowej, która wcześniej czy później odbije się na ich portfelach, cięciami programów społecznych i ubezpieczeń zdrowotnych dla najuboższych oraz niekonwencjonalną polityką obecnego prezydenta, który lubi omijać przepisy.
Jeżeli demokraci przejmą kontrolę w Izbie Reprezentantów, prezydenta Trumpa i jego administrację czekają dochodzenia i utrudnienia w zatwierdzaniu proponowanych przez niego nominacji oraz ustaw.
Czytaj więcej
Administracja Trumpa obsadza Departament Sprawiedliwości lojalistami, zgłasza formalne skargi wob...
Donald Trump chce temu zapobiec, ale nie przez zjednanie sobie wyborców, ale przez manipulację granicami okręgów wyborczych (zwanych dystryktami kongresowymi) na korzyść republikanów. Argumentuje, że obecne mapy dystryktów są niesprawiedliwe i niereprezentatywne dla jego partii. – Wygrałem w Teksasie. Otrzymałem tam największą liczbę głosów, należy nam się o pięć miejsc w Kongresie więcej – powiedział Trump na kanale CNBC. W Kalifornii nie wygrał, ale też uważa, że republikanie powinni i stamtąd mieć więcej miejsc w Kongresie.
Nowy spis ludności na nowych zasadach? „Bez nagradzania za przyjmowanie nielegalnych imigrantów”
Z prawnego punktu widzenia jego zwycięstwo w głosowaniu powszechnym w Teksasie nie przekłada się automatycznie na większą liczbę miejsc dla republikanów w Kongresie z tego stanu. Wielkość delegacji kongresowej zależy od liczby ludności w danym stanie. Normalnie decyzja o zmianie granic okręgów wyborczych podejmowana jest po spisie ludności przeprowadzanym co 10 lat.