Tylko głęboki wstrząs może jeszcze uratować gaullizm. Pod takim hasłem w niedzielę 18 maja szef MSW przejął przywództwo ruchu, który wydał czterech prezydentów Francji: poza Charles’em de Gaulle’em także George’a Pompidou, Jacques’a Chiraca i Nicolasa Sarkozy’ego. Retailleau uzyskał 3/4 głosów, miażdżąc bardziej umiarkowanego faworyta Laurenta Wauquieza.
Wielu działaczy partii podziela jednak diagnozę Retailleau, bo od 2017 roku życie ugrupowania stało się pasmem ciągłych porażek. Zamieszany w skandal korupcyjny wieloletni premier François Fillon nie wszedł wtedy do drugiej tury wyborów prezydenckich. Niedługo później skandale korupcyjne pogrążyły też samego Sarkozy’ego. A w ostatnim starciu o Pałac Elizejski gaullistowska kandydatka Valérie Pécresse uzyskała niespełna 5 proc. głosów.
Czytaj więcej
Liderka Zjednoczenia Narodowego (ZN) ogłosiła plan B – jak Bardella. Pogodzona z wyrokiem, który...
Retailleau jest przekonany, że powodem tak spektakularnej porażki jest to, że Republikanie nie zauważali, jak zmieniło się francuskie społeczeństwo. Chodzi jego zdaniem o zasadniczy skręt ku wartościom skrajnej prawicy. Tym należy też tłumaczyć spektakularny sukces Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen, które w sondażach zbiera około 35 proc., przynajmniej cztery razy więcej niż Republikanie i w ogóle najwięcej ze wszystkich sił politycznych kraju.
Wywodzący się z Wandei praktykujący katolik Retailleau wielką karierę polityczną zaczął w 2022 roku, kiedy wszedł w skład rządu Michela Barniera. Ten gabinet przetrwał ledwie parę miesięcy, ale szef MSW przeszedł z tą samą teką do obecnego rządu François Bayrou. Więcej, stał się w nim najpopularniejszym ministrem, utrzymując do dziś 38 proc. poparcia.