Podczas pierwszej – i prawdopodobnie ostatniej – debaty prezydenckiej miało miejsce rzadkie jak na amerykańską politykę zdarzenie: jeden z kandydatów napomknął o Polonii amerykańskiej. Mowa oczywiście o Kamali Harris, która wspomniała o „800 tysiącach Amerykanów polskiego pochodzenia w Pensylwanii” (gdzie odbywała się debata), nawiązując w ten sposób do Polski, NATO i stosunku Donalda Trumpa do Władimira Putina. Czy walka o głosy Polonii ma sens? I jakie właściwie są preferencje wyborcze tej grupy?
Czytaj więcej
Miliarder niespodziewanie zyskuje przewagę w kluczowych, wahających się stanach południa Ameryki. Na jego stronę przechodzą nie tylko młodzi, ale i Latynosi.
Stereotypy o Polakach
W Polsce wiedza o Polonii jest dosyć nikła i zdominowana przez stereotypy o wąsatym „Januszu” w skórzanej kurtce, który pracuje na budowie, mieszka w polskiej dzielnicy i nie mówi po angielsku, chociaż w USA przebywa od 30 lat. Ostatnimi czasy więcej mówi się też o Polonii jako o prawicowym, żelaznym elektoracie Prawa i Sprawiedliwości.
Jest też stereotyp, który przedstawia obraz przedstawiciela Polonii jako Amerykanina polskiego pochodzenia, który chętnie je pierogi i kiełbasę, najchętniej przy grającej w radiu polce. Lubi też tańce ludowe, a jedyne, co potrafi powiedzieć po polsku, to „d… jaś”. Takie stereotypy są nie tylko krzywdzące dla Polonii, ale również mijają się z prawdą, bo to duża, zróżnicowana i fascynująca grupa społeczna.
Niestety, jest bardzo mało rzetelnych badań dotyczących tej społeczności, bo wraz z końcem emigracji solidarnościowej w latach 80. poprzedniego wieku amerykańscy badacze skoncentrowali się na zrozumieniu nowych grup imigranckich, takich jak Latynosi czy Hindusi. A Polonia została po prostu „biała”, tak jak to wcześniej stało się z przybyszami z Włoch czy Irlandii.