József Szájer miał pecha. Gdy w piątek późnym wieczorem w odpowiedzi na zażalenia sąsiadów na zbyt duży hałas policja wtargnęła w centrum belgijskiej stolicy do mieszkania młodego doktoranta Davida Manzheleya, 59-letni deputowany próbował uciec przez okno. Zjechał z pierwszego piętra po rynnie, kalecząc sobie dłonie, jednak już na ulicy został zatrzymany przez przypadkowego przechodnia. I przekazany funkcjonariuszom.
Z powodu pandemii w Brukseli zakazane są teraz większe zgromadzenia. W mieszkaniu policjanci zastali zaś przeszło 20 mężczyzn. Właściwie wszyscy byli nadzy, to była homoseksualna orgia. Dla Szájera, u którego dodatkowo funkcjonariusze znaleźli w plecaku tabletkę ecstasy, mowa o absolutnie kompromitujących okolicznościach. Poseł, który reprezentuje Węgry w zgromadzeniu w Strasburgu od 16 lat, był uważany za jedną z twarzy konserwatywnej rewolucji w Budapeszcie. W szczególności brał udział w opracowaniu konstytucji z 2011 r., w której małżeństwo jest zdefiniowane jako związek kobiety i mężczyzny, a prawa związków jednopłciowych pominięte. Żona eurodeputowanego, Tünde Hando, zasiada w Trybunale Konstytucyjnym, który ma ściśle egzekwować te regulacje.
Dowiedz się więcej: Europoseł Fideszu nie był zaproszony na seksparty. Przyszedł ze znajomym
– Ten skandal stanowi osobisty cios dla Orbána, bo József Szájer jest już jednym z bardzo nielicznych działaczy Fideszu, którzy zakładali to ugrupowanie i pozostali przez trzy dekady u boku premiera – mówi „Rzeczposplitej" Márton Gergely, redaktor naczelny największego węgierskiego tygodnika opozycyjnego „HVG". – Równocześnie jednak Szájer pozostał wierny liberalnym korzeniom Fideszu, wciąż wierzył w sens europejskiej integracji. To on bronił miejsca Fideszu w Europejskiej Partii Ludowej (EPP). Dlatego od kiedy dwa lata temu Orbán przyjął ostrzejszy kurs wobec Brukseli, przestał być potrzebny premierowi.
W tych dniach sytuacja na Węgrzech jest kuriozalna, bo oficjalne media nie wspominają o skandalu, napędzając ruch niezależnym portalom internetowym. Jednak mimo takiego zainteresowania Gergely uważa, że Orbán wyjdzie z tego skandalu bez większego szwanku. Powód jest prosty: premier trzyma Fidesz na bardzo krótkiej smyczy, nie dopuszcza tu do żadnej opozycji.